czwartek, 15 maja 2014

Rozdział IV

   Dziękuje za komentarze.      

              Nathaniel   
   Był poniedziałkowy poranek. Budzik na mojej szafce nocnej obwieścił siódmą rano. Niezadowolony miałem właśnie zamiar wyłączyć go i pójść dalej spać, gdy nagle drzwi się otworzyły. W progu stała uśmiechnięta Olivia.
-No, Nath, słoneczko ty moje, pora wstawać.- zakopałem się głębiej pod kołdrę. Dziewczyna z okrutnym uśmiechem podeszła do mnie i zdarła ze mnie nakrycie.
-Idź stąd, wiedźmo. Jest za wcześnie. Chcę jeszcze spać.- oznajmiłem zaspanym głosem.
-Nie ma spania. Miałeś ze mną jechać do miasta.- okryłem głowę poduszką próbując ją zignorować.- Twoja mama upiekła bułeczki cynamonowe.- nieufnie wystawiłem głowę. Wciągnąłem powietrze i zmarszczyłem nos.
-Nic nie czuje. Czy ty mnie czasem nie kantujesz?- spojrzałem na Olivię podejrzliwie.
-Wiesz, Elizabeth otworzyła okno w kuchni, więc nie zdziwi mnie, jak okaże się, że wszystkie są już zjedzone.- powiedziała patrząc na mnie złośliwie.
-Co?! Nie mogłaś powiedzieć od razu?- wyskoczyłem z łóżka jak z procy i zbiegłem schodami w dół prosto do kuchni. Przy stole siedziało sporo wilków. Wszyscy rozmawiali ze sobą w przyjemnej atmosferze.
-Cześć wszystkim! Zostały dla mnie jakieś wypieki? - zapytałem lekko zdyszany.
-Uchowałam dla ciebie co nie co.- mama podeszła do mnie i podała mi talerz z kilkoma bułeczkami. Zadowolony pocałowałem ją w policzek. Usiadłem na jednym z wolnych krzeseł.
- Miałaś rację, El, za twoje wypieki zrobi wszystko.- Olivia właśnie weszła do kuchni uśmiechając się radośnie. Wszyscy roześmiali się, słysząc to stwierdzenie. Czułem, że moje policzki robią się czerwone. W ekspresowym tempie zjadłem śniadanie i pobiegłem na górę przygotować się do wyjścia.

                                             ***


     Siedziałem z Olivią w gabinecie jej szefa. Za biurkiem siedział przystojny, na oko czterdziesto-paroletni mężczyzna.
-No, dobrze, ile masz lat chłopcze? –zapytał, patrząc na mnie poważnie.
- Osiemnaście, proszę pana.- odpowiedziałem niepewnym głosem.
-Masz jakieś doświadczenia w pracy jako kelner?
-Tak. Pracowałem jako kelner w restauracji w mojej osadzie.- odpowiedziałem zadowolony.
-Świetnie, w takim razie nie widzę przeciwwskazań. Zaczniesz od jutra. – zaczął coś szukać w szufladzie biurka.- Proszę, tu masz umowę. Przeczytaj ją i podpisz.- zrobiłem tak, jak mówił mężczyzna. Po przestudiowaniu jej złożyłem na niej swój podpis.- Jeśli chcesz możesz posiedzieć teraz trochę i popatrzeć, jak tu wszystko wygląda.
-Bardzo panu dziękuje.- uśmiechnąłem się do mężczyzny.
-Cała przyjemność po mojej stronie. Widzimy się jutro rano.- pokiwałem głowa i wyszedłem z pomieszczenia. Olivia szła tuż za mną. Przeszliśmy krótkim korytarzem na zaplecze, gdzie dziewczyna zostawiła swoje rzeczy i weszliśmy do kawiarni.
-Mówiłam ci, że dostaniesz tę pracę.- Olivia przytuliła mnie mocno, uśmiechając się promiennie.- Idź usiąść do stolika, zaraz przyniosę ci kawę. Napisze do Rafaela, jeśli ci to nie przeszkadza i poproszę, by przyjechał po ciebie.- kiwnąłem głową i poszedłem usiaść w kącie sali.
                                           
                                        ***
                     
   Rafael

   Siedziałem w swoim gabinecie planując dalsze prace na terenie północnym, gdy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałem na nie zirytowany.
-Proszę.- do środka wszedł Kristian.- Coś się stało?
-Grupa patrolująca granice lasu doniosła mi właśnie, że znaleźli obce tropy na części północnej.- spojrzałem na niego zaskoczony.
-Świeże?!- Kris pokiwał głową.- Wyślij grupę tropiącą. Niech przeczeszą teren. Jeszcze dzisiaj wieczorem chcę mieć dokładny raport.
-Tak jest, alfo!- mężczyzna pochylił głowę lekko i wyszedł. Spojrzałem na zegarek. ,,Czas się zbierać i jechać po Natha.”
         Godzinę później zaparkowałem pod kafejką. Wszedłem do środka. Przy jednym ze stolików siedział Nathaniel razem z Olivią.
-Cześć, braciszku. Jak tam?- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
-W porządku. Przywiozłem ze sobą niespodziankę dla Natha.- powiedziałem, patrząc mu w oczy.
-Naprawdę?!- pokiwałem głową .
-Tak zbierz swoje rzeczy i idziemy.- odpowiedziałem, nie spuszczając z niego wzroku. Wyglądał prześlicznie z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami.
-No dobrze to ja was zostawiam. Miłego popołudnia.- Olivia cmoknęła jeszcze Natha w policzek i poszła stanąć za barkiem. Chłopak zebrał swoje rzeczy i stanął obok mnie.
- To co, idziemy?- spojrzałem mu w oczy i ostrożnie złapałem jego dłoń.
-Tak. – przeszedłem z nim przez parking prowadzący do samochodu.- Pojedziemy w jedno specjalne miejsce, dobrze?- Nathaniel przytaknął i rozsiadł się wygodniej w fotelu. Odpaliłem auto i ruszyłem drogą w stronę parku.

                               ***
              Nathaniel

   Rafael zatrzymał samochód na parkingu obok parku. Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Co tak patrzysz? Nie domyślasz się, po co przyjechaliśmy, prawda?- kiwnąłem głową. Mężczyzna uśmiechnął się tylko i wysiadł z samochodu. Otworzył przede mną drzwi i poprowadził w stronę bagażnika. Gdy go otworzył zobaczyłem koszyk z jedzeniem i koc.- A teraz?
-Idziemy na piknik?- nie mogłem w to uwierzyć.- Cudowny pomysł. Uwielbiam pikniki.
-Cieszę się, że pomysł ci się spodobał. Chodź pokaże ci moje ulubione miejsce w tym parku.- Rafael wyciągnął w moja stronę swoją dłoń. Ująłem ją niepewnie i spojrzałem na niego nieśmiało. Wyglądał naprawdę przystojnie w prostych, spranych dżinsach i czarnej koszulce.
Szliśmy ścieżkami przez jakieś pół godziny, ale to, co ujrzałem przeszło moje oczekiwania. Stałem na polanie. Na jej środku rosły wysokie trzy drzewa ich gałęzie przeplatały się ze sobą, łączyły i opadały w dół rozsypując dookoła pachnące kwiatki. Trawa również posypana kwieciem sprawiała wrażenie miękkiego ciepłego dywanu.
-Ależ tu pięknie!- cały widok zapierał dech w piersiach.
-Lubię tu przyjeżdżać i posiedzieć w ciszy. Nasz las jest piękny, ale mimo to...- nie musiał kończyć. Bardzo dobrze go rozumiałem. To miejsce dawało poczucie wewnętrznego spokoju.
-Rozumiem.- uśmiechnąłem się do niego lekko i zerknąłem na koszyk.-No...to, co masz tam w środku?
-W środku? Hmmm… same pyszności wykradzione z naszej kuchni.- na to stwierdzenie nie mogłem się nie roześmiać.
-W takim razie rozkładamy koc i zabieramy się za nasz lunch?- mężczyzna kiwnął głową i poprowadził mnie pod drzewa. Tam rozłożyliśmy okrycie i zjedliśmy posiłek.
-Olivia pisała, że dostałeś prace. To naprawdę dobrze.
-Tak. Bardzo się cieszę. Od jutra zaczynam.- zamyśliłem się na chwilę, po czym dodałem: - Cieszyłbym się, gdyby moja mama znalazła dla siebie jakieś zajęcie. Gdy masz co robić nie myślisz tak o problemach.
-Masz rację. Ale z tego, co wiem Elizabeth od przyszłego tygodnia będzie pomagać w stołówce w naszej szkole.- spojrzałem na niego zaskoczony.
-Nic mi nie mówiła. Ale to fantastycznie.
-Tak, przyda nam się...- usłyszałem sygnał jego komórki.- Przepraszam cię na chwilę.
,,-Halo?”
,,-Rafael? Mam do ciebie sprawę.”
,,-Coś się stało Saro?”- w jej głosie był wyczuwalny niepokój.
,,-Nie. Chodzi o to, że potrzebuję kogoś, kto zostanie jutro z Alexem podczas pełni.”
,,-W porządku zaraz skontaktuję się z paroma osobami ze sfory, może...- pociągnąłem go lekko za rękaw.- O co chodzi, Nathanielu?
-Ja zostanę z małym.- Rafael spojrzał na mnie zaskoczony.
-Jesteś...
-Tak, jestem pewien. To dla mnie żaden problem.- uśmiechnąłem się do niego lekko.
,,-Nathaniel powiedział, że z nim zostanie.”
,,-Naprawdę? To cudownie! Uściskaj go ode mnie. W takim razie już nie przeszkadzam. Do zobaczenia.”
,,-Na razie.”
-Naprawdę nie sprawi ci to problemu? Na pewno znalazłby się ktoś, kto by z nim został.
-Nie, z chęcią z nim zostanę. Wiesz, Alex...przypomina mi mnie. Też długo nie przechodziłem przemiany, przez co byłem rozżalony i zły. Dlatego go rozumiem i chcę z nim spędzić trochę czasu.
-Jesteś niesamowity.- mężczyzna cmoknął mnie w policzek po czym zapytał.- Pójdziemy się jeszcze przejść zanim wrócimy do domu?
-Tak, czemu nie?- spakowaliśmy koszyk i ruszyliśmy alejką na krótki spacer.
      Gdy wróciłem do domu czułem się niesamowicie. Ciągle czułem zapach polnych kwiatów i Rafaela. Z błogim uśmiechem na ustach ruszyłem do swojego pokoju, mijając po drodze mamę. W sypialni przebrałem się w luźne ubrania, otworzyłem okno i usiadłem na parapecie. Słońce ogrzewało mnie swoimi ostatnimi promieniami. Odetchnąłem głęboko, gdy usłyszałem, jak drzwi do pokoju się otwierają. W progu stała moja mama. Uśmiechała się do mnie łagodnie.
-Jak ci minął dzień?- zapytała, patrząc mi prosto w oczy.
-W porządku. Dostałem pracę.- odpowiedziałem, odwracając wzrok.
-A jak piknik z Rafaelem?- spłonąłem rumieńcem.
-Wiesz, ja…myślę, ze mógłbym go pokochać. Ale potrzebuję czasu. Zaczyna mi na nim zależeć, tyle że ja… boję się tego uczucia. Czy myślisz, że to źle… - zapytałem niepewnie.- …że nie jesteśmy ze sobą i, że go nadal nie zaakceptowałem ? - mama pokręciła głową i podeszła do mnie. Jej ramiona otoczyły mnie, a ja poczułem przyjemny zapach jej perfum. W tym momencie poczułem się, jakbym znów był małym chłopcem.
-Nathanielu, to nic złego. To, że odnalazłeś partnera nie oznacza, że od razu musisz go zaakceptować. Przytrafiło ci się nieszczęście i teraz to od Rafaela zależy, czy przełamiesz swoje obawy i mu zaufasz, czy też nie. Bądź spokojny, masz czas. Poza tym, ja wiem i widzę, że ty gdzieś tam w środku  żywisz do niego znacznie głębsze uczucie.- uspokojony wtuliłem głowę w jej cieple ramiona, które zawsze dawały mi bezpieczeństwo i poczucie komfortu.
                          
                           ***
                      Rafael
                                       

      Gdy tylko wróciłem do domu ruszyłem poszukać Krisa. Mężczyzna siedział w ogrodzie za domem. Podszedłem do niego i usiadłem obok.
- Myślisz, że Nathaniel zaufa mi kiedyś i będziemy razem?- zapytałem. Kris spojrzał na mnie i przeczesał moje włosy jak dawniej, gdy byliśmy młodsi.
-Na pewno, ale on potrzebuje czasu oraz dowodów z twojej strony.- powiedział. Nie odezwaliśmy się więcej ciesząc się cisza i spokojem.

9 komentarzy:

  1. Teraz ja ponarzekam :)
    Rozdział był super ale...za krótki !!
    O wiele za krótki !!
    Mnie by na blogu za taki rozdział zabili !
    Ale nie był taki znowu zły mi się podobało :) wierze że będą dłuższe :)
    Przsyłam ci trochę mojej weny ;)
    Na dłuższe rozdziały :D
    Pozdrawiam i proszę o dłuższe !


    Mito <333

    Zapraszam do mnie http://bl-love-is-like-fire-and-ash-by-mito.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało mi się bardzo:)Ten piknik uroczy i cieszę się bardzo że się dogadują coraz lepiej.
    Fajnie że się im układa w stadzie, że znaleźli swoje miejsce.
    Tylko nie podoba mi się że znaleźli jakieś ślady czuję że z tego będę kłopoty.
    Już czekam na kolejny czwartek
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję, skleroza nie boli i na twoją nominację odpowiem dopiero w przyszłym tygodniu. Już ustawiłam dodawanie czasowe. Przepraszam, zakręcona jestem.
    Co do rozdziału mam pewne "ale". Za krótko. Niestety. Chodzi mi o to, że tu nawet nie chodzi o sam tekst, a o to, że czytelnik nie ma czasu się odpowiednio nastawić a tu koniec. A propos treści to podobało mi się. Nie skupiałam się na błędach, wiec ich nie wymienię. Widać, że chłopak chce pokochać swojego partnera i dobrze, że dostał pracę :)
    Co do Lilly to się okaże czy to jej połówka na przyszłość. Jeszcze tego nie wiem. Niestety. Wiem, że masz niedosyt :) Ale już za tydzień kolejna notka :)
    Pozdrawiam
    LM

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę mówić, że rozdział za krótki czy coś, ale strasznie szybko skończyli ten piknik. Dopiero co rozłożyli koc, telefon i od razu po pikniku i spacer. Za szybko ta scena poleciała. Takie sceny to aż się proszą o rozbudowanie, o więcej opisów. Nawet tego co jedli, jaki smak miały te pyszności. Inaczej się pisze, gdy coś jest pisane z pierwszej osoby, ale wyobraź sobie, że Nath je truskawkę, kanapkę. Możesz opisać jego odczucia, czy mu smakuje, jaki to ma smak. Wiadomo, że ludzi opisy za bardzo nie interesują, ja osobiście wolę dialogi, ale lubię też wiedzieć gdzie, co i jak. Dlatego harmonia pomiędzy opisami, a dialogami jest dobra. ^^
    Poza tym cieszę się, że Nath zaczyna kochać Rafaela, ale martwią mnie te odkryte ślady. Być może to ten ktoś kto skrzywdził Nathaniela i spalił wioskę.

    Weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu tego rozdziału jeszcze raz sama dochodze do wniosku że faktycznie można było te scene w parku rozbudować. Mam nadzieję że następny rozdział będzie bardziej zadowalający ;)

      Usuń
  5. Randka chłopaków bardzo mi się podobała. Oby mili więcej takich chwil dla siebie.
    Jestem ciekawa jak Nath poradzi sobie w pracy.
    Ciekawe jak rozwiniesz ten wątek z śladami.
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Rafael wpadł na wspaniały pomysł z tym piknikiem dla Nataniela, musi działać powoli i ostrożnie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    fantastycznie Rafael to wspaniały pomysł z tym piknikiem dla Nataniela, o tak musi działać powoli i bardzo ostrożnie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    cudownie, fantastycznie, tak, tak Rafael to naprawdę wspaniały pomysł z tym piknikiem dla Nataniela, o tak musi działać powoli i bardzo ostrożnie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń