czwartek, 29 maja 2014

Rozdział VI

              Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze :* Wiem, że może wam być za mało Rafaela i Nathaniela w tym rozdziale ale mogę wam obiecać, że od przyszłego tygodnia będzie o nich o wiele więcej w każdym rozdziale :)
                            
                        Nathaniel
  ,,Siedzieliśmy z Rafaelem na polanie w lesie. Słońce święciło nad nami. Mężczyzna całował mnie zachłannie, z pasją, błądząc swymi gorącymi dłońmi po moim ciele. Czułem przyjemny dreszcz, przebiegający mi wzdłuż kręgosłupa. Moja męskość stała już pobudzona, podobnie, jak Rafaela. Otarłem się pożądliwie o jego ciało, próbując odnaleźć spełnienie. Niesamowite uczucie przyjemności wstrząsnęło mną od środka. Jęknąłem przeciągle, nie mogąc tego powstrzymać.
- Aniołku, spokojnie. Jeśli nie przestaniesz się ocierać o mnie i nadal będziesz wydawać te słodkie jęki to nie będę w stanie się pohamować. - patrzyłem w jego oczy pełne pożądania i już wiedziałem, co powinienem powiedzieć. Uśmiechnąłem się do niego zalotnie.
- A kto powiedział, że masz się powstrzymywać? - zapytałem. Rafael, słysząc moje słowa wciągnął głośno powietrze. Patrzył mi prosto w oczy, jakby chciał zajrzeć w głąb mej duszy. - Nie każ mi dłużej czekać. Chce być twój.
Po takich słowach nie trzeba go było więcej namawiać. Dwoma szybkimi ruchami pozbawił mnie ubrania i już leżałem pod nim nagi. Trochę mnie to krępowało, więc odwróciłem wzrok.
- Skarbie, spójrz mi w oczy. - zerknąłem na niego ostrożnie. - Jesteś piękny i cały mój.
Masował delikatnie dłońmi każdy kawałek mojego ciała. Spojrzał na mój członek i oblizał powoli usta. Rafael pochylił się powoli nad moją męskością, by wziąć ją głęboko w swoje wilgotne, gorące usta.
- Ach... - nie udało mi się stłumić tego okrzyku. Doznanie było zbyt oszałamiające. Mężczyzna, widząc w jakim jestem stanie, uśmiechnął się tylko i zassał na czubku, by następnie zjechać dłońmi na moje wejście. Czułem, jak jego palec zaczyna się wkradać do mojej dziurki, gdy..." Zadzwonił budzik.
        Otworzyłem szeroko oczy, siadając na łóżku. Czułem się dziwnie. Policzki płonęły gorącem, a mój członek prężył się dumnie w spodniach, powodując nieprzyjemny ból w lędźwiach.
- O, Luno!* - opadłem z powrotem na poduszki, zakrywając twarz kołdrą. Ciężko było mi uwierzyć, że śniłem o czymś takim. A, co najdziwniejsze - czułem się dobrze. Od tamtej nocy seks kojarzył mi się z koszmarem. Złe wspomnienia przytłaczały mnie na tyle, że nie odczuwałem potrzeby seksualnej. A teraz...
Gdy wreszcie uspokoiłem się trochę, podniosłem się z posłania i poszedłem do łazienki. Pół godziny później byłem już w kuchni. Przy stole siedział Kris z Sarą i Alexem, który sprzeczał się o coś zawzięcie z Olivią. Mama krzątała się miedzy szafkami, coś gotując. Miałem już usiąść, gdy poczułem przyjemny dreszcz przebiegający mi po plecach. Odwróciłem się do tylu. Rafael stał za mną i uśmiechał się do mnie pogodnie.
- Cześć, aniołku. – słysząc, jak się do mnie zwraca, poczułem znów gorąco na policzkach.
- Hej... - przed oczami miałem obrazy ze swojego barwnego snu. Czułem się okropnie zawstydzony. Przełknąłem głośno ślinę.
Rafael poprowadził mnie do stołu. Przez chwilę wszyscy jedliśmy w ciszy, gdy nagle ktoś otworzył drzwi z rozmachem.
- Dzień dobry, kochani. Przyjmiecie mnie dzisiaj? Nie chce mi się gotować. - w progu stał uśmiechnięty od ucha do ucha Caleb. Chłopak podszedł do stołu i pokłonił się, niczym błazen, przed Rafaelem.
- Witaj, mój władco. - wyprostował się i, niczym arystokrata, podszedł do Olivii. – Och, ma bogini. Czy wreszcie zdecydowałaś się obdarzyć mnie łaską i umówisz się ze mną na randkę? – no, i się zaczęło. Dziewczyna jak zwykle zareagowała, niczym byk na czerwoną płachtę. Patrzyłem, jak się przekomarzają. Caleb był naszym takim miejscowym kasanową. Nie było chyba wilczycy w sforze, z która nie próbowałby się umówić. Rozbawiony, podniosłem się z miejsca, by odnieść naczynia po sobie. Pocałowałem mamę w policzek, po czym zrobiłem to samo z Rafaelem i się odezwałem.
- Hej, amancie. Zostaw moją przyjaciółkę i zajmij się swoim talerzem. My musimy iść do pracy. - puściłem mu oczko i czym prędzej wyciągnąłem dziewczynę na zewnątrz.
- Dzięki. Myślałam, że już się od niego nie uwolnię. – Olivia, w teatralny sposób, starła pot z czoła.
- Oj, już nie przesadzaj. On jest po prostu samotny, a spodobałaś mu się, więc próbuje cię zauroczyć. Przecież to nic złego.
- Wiem i staram się go zrozumieć, ale po prostu już brak mi cierpliwości.
- Nie martw się, w końcu on znajdzie „tego kogoś” i da ci spokój, a może ty będziesz miała szczęście i znajdziesz tego jedynego?- uśmiechnąłem się do niej promiennie, na co ona odpowiedziała tym samym.
-  Och, chciałabym.


                                           ***
                               Rafael

  Drzwi do mojego gabinetu otworzyły się z hukiem. Spojrzałem na intruza nieprzyjemnym wzrokiem.
- O co chodzi, Kris? Nie mogłeś delikatniej tych drzwi otworzyć? - zapytałem zirytowany.
- Alfo, poranna warta znalazła nowe ślady obcego wilka. Tym razem bliżej naszej osady. - spojrzałem na niego zaskoczony.
- Że co, proszę?! - nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. - Przecież mieliście sprawdzić teren i w razie potrzeby zabronić  pobytu u nas temu obcemu!
- No, i tak zrobiliśmy. Przeszukaliśmy cały las. Nie znaleźliśmy jednak żadnych śladów dziko żyjącego zmiennego.
- W porządku. Zbierz grupy tropiące, Kris, i przeszukajcie jeszcze raz cały teren. On musi się gdzieś ukrywać.
- Oczywiście, do zobaczenia później. – pożegnał się ze mną i wyszedł, już spokojniej zamykając za sobą niewinne jego wzburzeniu drzwi, za co ja i zapewne nie tylko , byłem mu wdzięczny.

                                        ***

                               Nick

      Wyszedłem z hotelu i ruszyłem w dół ulicą. Byłem już tutaj od tygodnia, a tak naprawdę nie byłem nigdzie, poza moim hotelowym pokojem. Rozglądałem się zaciekawiony w około. Całe miasto zadziwiało mnie swoją otwartością. Wilczy Krąg - pierwsze i, jak na razie, jedyne miasto, w którym zmienne wilki żyły z ludźmi w harmonii, nie ukrywając się. Oglądałem wystawy sklepowe, mając nadzieję, że dostrzegę coś, co mógłbym wysłać mojej młodszej siostrze, która niedługo obchodziła pięćdziesiąte urodziny. Westchnąłem smutno. Tęsknota za rodzinną watahą oraz adopcyjnymi rodzicami była ogromna. Uważałem ich od zawsze za swoją prawdziwą rodzinę. W końcu swoich biologicznych rodziców nawet nie znam. Zostawili mnie w środku lasu, gdy miałem nie całe dwa lata. Gdyby nie moi kochani adopcyjni rodzice, prawdopodobnie umarłbym w lesie z głodu. Oni mnie wychowali, jak swoje własne dziecko, nie szczędząc mi przy tym niczego. Gdy skończyłem trzydzieści lat postanowiłem odszukać swoje przeznaczenie, tą jedyną miłość. Rodzice, rozumiejąc moje pragnienie, założyli mi własne konto, na które były odkładane moje pieniądze, jako spadkobiercy firmy mojego ojca. I tak się zaczęła moja podróż.
   Byłem już w tysiącach miast, ale w ciągu tych stu lat nie odnalazłem tej, której szukam. Choć czułem się samotny, postanowiłem nie wracać z powrotem do domu. Odwiedziłem ich tylko parę razy. Na bieżąco jednak wymieniamy się listami, w jednym z nich moja mama poradziła mi, bym zatrzymał się na pewien czas tutaj. I tak właśnie trafiłem do tego miasta. Westchnąłem, po raz kolejny. Na końcu ulicy zauważyłem szyld z nazwą jakiejś kawiarni. Mając nadzieję na wypicie czegoś dobrze przyrządzonego, wszedłem do środka. Między stolikami kręcił się młody chłopak, który na pewno był wilkiem. Nie zwracając jednak na to uwagi, zająłem jedno z wolnych miejsc przy stoliku. Wyciągnąłem z plecaka zdjęcia, by je poprzeglądać, zanim będę mógł złożyć zamówienie. Nagle poczułem słodki zapach, który przyciągał mnie do siebie niczym magnes. Spojrzałem w górę, by ujrzeć jedyną bogini na świecie. Tę, którą szukałem przez ostatnie sto lat. Moją partnerkę.

                                          ***

                        Nathaniel

     Przyjąłem właśnie kolejne zamówienie. Dzisiaj był duży ruch, przez co nie miałem nawet chwili wytchnienia. Spojrzałem na zegarek. Do zamknięcia pozostało nam około godziny. Z ciężkim westchnieniem podszedłem do barku i zaparzyłem kawę. Oliwia, tak jak ja, uwijała się miedzy stolikami z nietęgą mina. Właśnie wydawałem rachunek grupce dzieciaków, gdy do środka wszedł jakiś młodo wyglądający mężczyzna. Wystarczyło, że raz na niego spojrzałem, a miałem pewność, że to wilk. Widziałem, jak Olivia idzie do jego stolika, więc, nie zwracając już na niego uwagi, wziąłem się za sprzątanie stolika. Nagły odgłos upadającego krzesła zwrócił ponownie moja uwagę na nieznanym mi wilku.
Mężczyzna klęczał na kolanach przed Olivią z wyrazem istnego uwielbienia i oczarowania na twarzy.
- Szukałem cię od stu lat. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie cię odnalazłem, moja pani. – powiedział chwytając jej dłoń, w której trzymała ołówek, w swoje i patrząc jej głęboko w oczy delikanie, z szacunkiem zbliżył swe wargi do jej skóry, ledwo ją muskając w najczulszym pocałunku, jaki kiedykolwiek na żywo widziałem. Sądziłem, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach.
    Otworzyłem szerzej oczy. Nigdy nie spodziewałem się, że moje słowa wypowiedziane rano spełnią się tak szybko. Olivia znalazła partnera! Dziewczyna patrzyła na niego przez chwilę zszokowana, po czym uśmiechnęła się ciepło i pomogła mu wstać z kolan.
- Cieszę się, że tu jesteś. Jestem Olivia, a ty? - zapytała spokojnie. Brodę miała hardo zadartą do góry, bo mężczyzna był od niej nieco wyższy, a ona nigdy nie odwracała wzroku, kiedy do kogoś mówiła.
- Nick. - mężczyzna odpowiedział lekko nerwowo. - Czy ty należysz do jakiejś watahy? - zapytał niepewnie. Wiedziałem, o czym myśli. Jako partner Olivii, musiał prosić o przyjęcie do stada alfę jej sfory oraz zaakceptowanie go.
- Tak, należę po watahy południowej z Księżycowego lasu. Ale nie masz się czym martwić. Mój brat jest alfą i na pewno cię przyjmie. On pragnie mojego szczęścia, więc nie ma problemu. A teraz chcę ci przedstawić mojego przyjaciela, a także partnera naszego alfy, Nathaniela. - uśmiechnąłem się do niego lekko, wyciągając dłoń w jego stronę.
- Miło mi, jestem Nick. - mężczyzna uścisnął moją dłoń i usiadł spokojnie na krześle.
- Przyniosę ci zaraz kawę. - powiedziała Olivia, patrząc na mężczyznę szczęśliwym wzrokiem. - Kończymy pracę dopiero o dziewiętnastej, więc niestety musisz poczekać.- Nick kiwnął głową i rozsiadł się wygodnie na siedzeniu. Spojrzałem na tę dwójkę i uśmiechnąłem się mimowolnie. „Kto by pomyślał, że gdy rano powiedziałem Olivii, że odnajdzie swojego partnera, stanie się to dziś?”


                                 ***

                             Rafael

   Samochód mojej siostry zatrzymał się pod domem. Od razu wyczułem obecność obcego wilka. Wyszedłem na zewnątrz, by sprawdzić sytuację. Z auta wysiadła Olivia, obok niej szedł jakiś mężczyzna, trzymając ją za rękę. Zaraz za nimi szedł Nathaniel, uśmiechając się pogodnie, co mnie trochę uspokoiło.
- Kto to jest? – zapytałem, patrząc na obcego nieufnie.
- To jest Nick, mój partner. – odpowiedziała, patrząc mi wyzywająco w oczy.
- Jest samotnym wilkiem. Wiesz, że nie możemy teraz takich przyjmować. Przykro mi, ale dopóki sprawa podpalenia się nie wyjaśni nie może z nami zamieszkać.
- Słucham?! Nie może tu...tutaj zostać? - jej głos się załamał. Odwróciłem wzrok nie będę w stanie patrzeć na jej łzy. - Przecież go tu nie było, jak to się stało. Ja... Rafael, proszę. Nie rób mi tego, braciszku.
- Ja...wiesz, że... - nagle podniesiony głos Nathaniela przerwał mi w połowie zdania.
- Może tu zostać. - wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni. Chłopak patrzał na mnie twardo. Biła od niego pewność siebie, której na co dzień nie było widać. - Jest on twoim partnerem, a partnerów nie powinno się rozdzielać. Nick wystarczająco długo był sam. - rozbawiony stanowczością Natha, pokręciłem głową.
- W porządku, możesz zostać. Ale mam warunek. Dołączasz do watahy, a tu każdy ma jakąś pracę i obowiązki. Jak mój beta wróci do domu masz się zgłosić i zapytać, czy są wolne miejsca na wartach, rozumiesz? - popatrzyłem na niego twardo. Mężczyzna był ode mnie starszy, przez co musiałem na wstępie pokazać swoją pozycję. Ten, rozumiejąc przekaz, pochylił głowę.
- Oczywiście, alfo. - Olivia zaklaskała w dłonie, szczęśliwa i, z okrzykiem radości, rzuciła się w ramiona Nicka.
- Dzięki, braciszku. Dziękuje, Nath.- podeszła jeszcze do chłopaka i pocałowała go w policzek, po czym pociągnęła swojego partnera w stronę domu. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Przepraszam. - słysząc to słowo, spojrzałem na Nathaniela, zaskoczony. - Podważyłem twój autorytet. Nie powinienem był się wtrącać. - pogłaskałem go pieszczotliwie po głowie.
- Nie masz za co mnie przepraszać, Nath. Jesteś moim partnerem i w takich sprawach powinienem pytać cię o zdanie. Jesteś na równi ze mną, ale czasem wciąż ciężko mi o tym pamiętać. To ja powinienem ciebie przeprosić. Ty nie masz mnie, za co.- powiedziałem i pocałowałem go w czoło. - Cieszę się, że się odezwałeś w tej sprawie. Zrobiłbym krzywdę mojej siostrze, rozdzielając ją z jej partnerem, gdyby nie ty. - przygarnąłem go do siebie. Chłopak wtulił się w moją pierś, oddychając głęboko. Radość mnie rozpierała, mogąc go trzymać w ramionach. ,,Z każdym dniem coraz bliżej ciebie, aniele"

* O Luno- stwierdziłam, że oni nie mogą mówić o Boże. Jakoś mi to nie pasowało. Więc skoro są wilkami to będą wzywać  boginie księżyca ;) 

11 komentarzy:

  1. Witaj. Fajnie się zaczęło a okazało się, że to tylko sen…szkoda. Między Natem a Rafaelem układa się coraz lepiej, to dobrze i może sen w real zamieni się już niedługo. Oliwia też znalazła swojego partnera, ale czy Nick trochę nie za stary . Cabel wydaje się zabawna postacią. Będę czekać na następne rozdziały. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku!!!!!!
    Jakie to było sweet <333333
    Nie będę ci tutaj mówic o tym że rozdział za krótki , sama dobrze wiem jak to trudno jest napisać coś dosyć długiego żeby się czytelnikom spodobało,
    Rozdział był świetny szczególnie podobało mi się to że Nath pokazał pazurki ^^
    Nie zauważyłam błędów ><
    Akcjia bardzo fajnie się rozwija i czekam na kolejne ^U^
    Mam nadzieję że nie masz mi złe braku rozdziału ale już jutro będzie !!
    Napewno !!
    Co do akcji pomiędzy Rafaelem a Nathanielem to czekam <3
    Życzę dużo weny <3333333

    Mito

    OdpowiedzUsuń
  3. Sen był piękny. Bardzo zgrabna scenka, podobało mi się.
    No i wprowadzenie partnera Oliwii też super. Niespodziewanie ale bardzo miłe.
    Cieszę się że im się układa i czekam na więcej scen z nimi bo na pewno będę ciekawą parą.
    No i zbliżające się zagrożenie dodaje smaku opowiadaniu.
    Już czekam na kolejną notkę.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ten był SUPER :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskoczyło mnie, że Oliwia tak szybko znalazła partnera, mam wrażenie, że czeka nas jakiś haczyk... A u Natha i Rafaela było na początku wystarczająco miło, żeby nadrobić ich brak w rozdziale... Zgrabna scenka i świetnie, że Nath pokonuje opory przed kontaktem z Rafem <3
    Zapraszam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę Olivii tego, że nie poznając Nicka i praktycznie nic o nim nie wiedząc, walczyła o jego przyjęcie do watahy. Trochę za szybko, nawet jeżeli to jej partner… ale ona chyba już jest taka bezpośrednia i impulsywna. :) Mam nadzieję, że nie sprowadzi to kłopotów na nią i na resztę osady.
    A Rafael też szybko zmienił swoje zdanie… Taka uległość u alfy? No rozumiem, że siostra i w ogóle, ale przecież są nadal w niebezpieczeństwie. :o
    Sen, spodobał mi się. Mam nadzieję, że niedługo stanie się rzeczywistością. ;)
    I to całkiem słodkie, że Rafael tak czule zwraca się do Natha, zarówno słowami, jak i gestami. Pewnie po części dlatego chłopak zapomina o przeszłości.
    Czekam na next.
    T.I.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku! Cudowne! Pisz więcej, bardzo dobrze Ci idzie :) Nie spodziewałam się tego, że tak dobrze dasz sobie radę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę dziwnie czytało mi się fragment o Olivi i jej partnerze. Pierwszy raz zobaczyła gościa, a tak o niego walczyła. No cóż taka jest wilcza więź :-)
    Szkoda, że sen Nathaniela nie był rzeczywistością. Może w następnym rozdziale dojdzie pomiędzy nimi do czegoś większego :-)
    Pozdrawiam i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    Olivia odnalazła swojego partnera, na którego tak długo czekała... ciekawe czy ślady obcego wilka należą do tego Lucasa, który skrzywdził Nathaniela... spodobała mi się tutaj postawa samego Nathaniela
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    wspaniały rozdział, cieszę się bardzo, że Olivia odnalazła swojego partnera, bardzo długo na niego czekała... zastanawiam się czy te ślady obcego wilka należą do tego Lucasa... no i dodam, że bardzo spodobała mi się tutaj postawa samego Nathaniela...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    wspaniały, cudownie że Olivia odnalazła swojego partnera, oj bardzo długo na jego pojawienie się czekała... zastanawia mnie kwestia czy te ślady obcego wilka należą do Lucasa... bardzo też spodobała mi się tutaj postawa samego Nathaniela...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń