czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział VIII

  Bardzo dziękuję za komentarze                 

                 Nathaniel
  Siedziałem na krześle przy barku. Olivia posadziła mnie na nim, gdy po raz trzeci dzisiaj zbiłem filiżankę. Dziewczyna podała ostatniej osobie w kolejce napój i podeszła do mnie z nietęgą miną.
-A ty co dzisiaj?- zapytała, mrużąc groźnie oczy. Uśmiechnąłem się do niej promiennie.
-Po prostu nareszcie jestem szczęśliwy.- odpowiedziałem pogodnie.- Wczoraj byliśmy z Rafaelem na Wilczym Wzgórzu i zrozumiałem nareszcie, że nie powinienem się go obawiać. W końcu Rafael nigdy by nie zachował się wobec mnie zaborczo i władczo, jak Lucas. Wiesz, ja… dotarło do mnie, że go kocham.- Olivia spojrzała na mnie zaskoczona, by po chwili uściskać mnie mocno.
-Nath, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to słyszę. Wiem, że z Rafaelem będziesz szczęśliwy.- powiedziała łagodnie.
-Tak, wiem. Tyle że ja mu o tym jeszcze nie powiedziałem. Brak mi odwagi.- powiedziałem cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko.
-Spokojnie, masz czas, by mu to powiedzieć. Najważniejsze, że ty już wiesz, co czujesz do niego.- powiedziała i podniosła się z miejsca.- No, dobra trzeba się brać do roboty. Idź do stolika numer siedem. Daniel przyszedł i na sto procent nie czeka, aż JA przyjmę jego zamówienie.
 Westchnąłem głośno. Od mojego pierwszego dnia w pracy nic się nie zmieniło. Mężczyzna, mimo że codziennie dostaje kosza nie odpuszcza i próbuje umówić się ze mną na randkę.
-Dzień dobry. Co mogę podać?- zapytałem, starając się nadać mojemu głosu uprzejmy ton.
-Dzień dobry, słońce ty moje. Co do zamówienia, to najchętniej bym poprosił o ciebie.- posłałem mu poirytowane spojrzenie, na które on odpowiedział uśmiechem.- No, mały, nie bądź taki i umów się wreszcie ze mną. Ile jeszcze będziesz mnie odrzucał?
- Wiele razy. Tak, jak już mówiłem ostatnio. Ja mam chłopaka i jestem z nim szczęśliwy, więc odpuściłby pan z łaski swojej.- odpowiedziałem chłodno.
-No, wiesz. Może jednak… - zamrugał powiekami, a jego oczy przybrały wyraz zbitego psa. To nigdy na mnie nie działało, a to, że roby to właśnie TEN mężczyzna, nie wzbudzało we mnie większej litości, niż zazwyczaj. Zawsze uważałem takie zachowania za nie tyle znowu dziecinne, co żałosne.
-Wydaje mi się, że mój partner wyraził się wystarczająco jasno.- odwróciłem się do tyłu. Stał tam Rafael. Szczęśliwy chciałem go przytulić ale, gdy zobaczyłem jego minę struchlałem cały. Jego oczy świeciły się złotym kolorem. Przez jego twarz przebijała się wściekłość jego wilka. Odsunąłem się od niego, jak oparzony.- A to taki drobny prezent, byś zrozumiał raz na zawsze, że on jest mój.- powiedział i uderzył mężczyznę w twarz. Nie mogłem w to uwierzyć. Patrzyłem oniemiały, jak Rafael odsuwa się od Daniela z zadowolonym wyrazem twarzy. Żal chwycił mnie za gardło. ,,Jak on mógł się tak zachować. Myślałem, że mi ufa, a on zachował się tak jak bym był jego własnością.” Ze łzami w oczach wybiegłem z kafejki.

                              ***

                         Rafael

  Widziałem, jak Nathaniel ucieka z kawiarni. Ten zawód i strach w jego oczach, a także ból szybko mnie otrzeźwił. Nie mogłem zrozumieć, jak mogłem dać się tak ponieść emocjom. Spojrzałem na Olivię, która właśnie do nas podeszła. Dziewczyna zabijała mnie wzrokiem. Czułem się, jak zbity pies. Pomogła podnieść się mężczyźnie i zaprowadziła go do barku, gdzie podała mu zimny okład. Chciałem się odezwać, ale ubiegła mnie Olivia.
-Co to miało być?! Chciałeś udowodnić jaki jesteś męski, czy co?! A może to miało pokazać Nathanielowi, że jest twoją własnością?! Czyś ty kompletnie postradałeś rozum?!- trzeba przyznać, że moja siostra miała naprawdę mocny głos. Jej słowa docierały do mnie, aż za bardzo.
-Ja nie… po prostu, jak zobaczyłem tego gościa to… zdenerwowałem się, w porządku? Poniosło mnie trochę.- odpowiedziałem pewnie, ale gdy zobaczyłem minę dziewczyny wiedziałem, że to był błąd.
-Zdenerwowałeś się?! Poniosło cię TROCHĘ?! Jakieś żarty sobie robisz! Posłuchaj, zachowałeś się, jak zaborczy dureń. Zniszczyłeś jego zaufanie do ciebie, którym zaczął cię darzyć. Wiesz, co mi dzisiaj powiedział?! Że wie, że może ci ufać, że nigdy nie traktowałbyś go, jak swoją rzecz i co najważniejsze, że zrozumiał, że cię kocha! A ty, co?! Niszczysz to wszystko, jak domek z kart! Jesteś moim bratem, ale Nath jest moim przyjacielem, na którym mi zależy i nie chcę, by cierpiał, a ty mu to właśnie fundujesz! Mam ochotę rozedrzeć cię na strzępy gołymi rękami, pacanie!- patrzyłem na nią zszokowany. Jej oczy płonęły wściekłością zmieniając, co chwilę kolor z brązowego na zielony. Ból, jaki poczułem w sercu był nie do zniesienia.
-Ja nie wiedziałem… nie sądziłem, że…- powiedziałem niepewnie. W głowie mi huczało, a po ciele przechodził nieprzyjemny dreszcz.
-Oczywiście, że nie! A teraz siadaj spokojnie, za godzinę kończę, to wrócimy razem do domu.- powiedziała z wściekłością w głosie nie patrząc w moja stronę.
-A co z Nathanielem?- zapytałem zmartwiony.
-On musi ochłonąć. Na pewno nie potrzebuje widzieć teraz ciebie. Jestem pewna, że sam wróci do domu.- usiadłem posłusznie na krześle ze spuszczoną głową.

                                 ***
                        Nathaniel

Biegłem przez las. Byłem niesamowicie wściekły, a zarazem rozżalony. Ciągle nie mogłem zapomnieć tego wyrazu wściekłości na tworzy Rafaela i...bałem się. Już raz widziałem taką złość i zaborczość. Nie wyszło mi to na dobre i nie chciałem po raz kolejny się zawieść. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego się tak zachował.
Skierowałem się w stronę osady, myśląc o wydarzeniach, jakie miały miejsce w kawiarni. Pół godziny później byłem na miejscu. Zmieniłem się na powrót w człowieka i wszedłem do domu. Kiedy zobaczyłem, że Rafael nie wrócił jeszcze z Olivią poszedłem do kuchni. Chodziłem po niej niespokojnie, niczym tygrys uwieziony w klatce. Starając się jakoś ochłonąć, zrobiłem sobie herbatę. Gdy tylko usłyszałem, że samochód parkuje pod domem zatrzymałem się w miejscu, by poczekać na mojego partnera. Po chwili zobaczyłem go w progu drzwi. Bez zastanowienia rzuciłem się w jego stronę i wymierzyłem siarczysty policzek. Nerwy przemawiały przeze mnie ukazując gorsza część mojej osoby.
-Jak mogłeś?! Ty myślisz, że jestem twoja własnością?! Oświecę cię, NIE JESTEM! Wiesz, zacząłem ci ufać...wydawało mi się, że zależy ci na mnie i wiesz, że nigdy bym cię nie zdradził. Oczekujesz, że obdarzę cię zaufaniem, a sam co! Czy ty mi nie ufasz?! No, cholera jasna.- wściekłość przepływała przez moje żyły, niczym wrząca lawa. Zdenerwowany chwyciłem kubek w którym wcześniej była moja herbata i rozbiłem go o ścianę. Rafael spróbował chwycić mnie za nadgarstki, ale mu się wyrwałem.- Zachowałeś się, jak jakiś ostatni narwaniec i agresor! Nie dam się stłamsić! Albo mi ufasz, albo nie mamy, o czym mówić! Dopóki nie przemyślisz sobie tego, nie istniejesz dla mnie! Dobrze się zastanów nad swoim zachowaniem.- po tych słowach wybiegłem czym prędzej z kuchni. Pod koniec tego wywodu zachciało mi się już płakać. Nie dałbym rady dużej zostać w pomieszczeniu. Wszedłem do swojej sypialni. Czułem się naprawdę bardzo źle. Rafael był dominującym partnerem i do tego moim alfą, a ja odważyłem się podnieść na niego rękę. Z mojej piersi wydarł się szloch. Gorzkie łzy ciekły mi po policzkach. Usiadłem skulony w kącie łóżka. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła Olivia. Podeszła do mnie bez słowa i mnie przytuliła. Wtuliłem się w nią ufnie, wdychając jej fiołkowy zapach. W takich momentach moja przyjaciółka kojarzyła mi się z domem i ramionami mojej mamy.
-Już... ciiii. Nie płacz, Nath. Nic się nie dzieje. Rafaelowi zależy na tobie i na pewno zrozumie swój błąd.- dziewczyna delikatnymi ruchami głaskała mnie po głowie.
-Ale ja...ja go uderzyłem...nie powinienem...teraz pewnie...- urwałem gdy poczułem, że kolejne łzy cisną mi się do oczu.
-Nic złego nie zrobiłeś. Zasłużył sobie, poza tym jest on twoim partnerem, a czasem w związkach zdarzają się kłótnie.- po tych słowach już się nie odezwała, a ja płakałem nadal. Późnym wieczorem mama weszła do mnie do sypialni, zastępując miejsce Olivii. Została ze mną do rana, dając mi ciepło, dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy byłem mały. Zasnąłem późno w nocy, zmorzony ciężkim dniem.

                                         ***

   Poranek nadszedł zbyt szybko. Wszystko mnie bolało i czułem się zmęczony. Niezadowolony poczłapałem do łazienki. Gdy tylko ujrzałem swoje odbicie, przeraziłem się nie na żarty. Wyglądałem okropnie. Czerwone, spuchnięte oczy, popękane wargi, włosy roztrzepane na wszystkie strony... innymi słowy widok nędzy i rozpaczy. Doprowadzenie się do jako takiego porządku, zajęło mi dobre półgodziny.
Gdy zszedłem na dół z zadowoleniem przyjąłem brak Rafaela przy stole.
-Cześć, jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.- odezwała się zatroskana Olivia. Spojrzałem na nią z politowaniem.
-A jak mam wyglądać, paskudo, po nieprzespanej nocy? Powinnaś podnieść mnie na duchu i powiedzieć, że wyglądam ślicznie, a nie.- odpowiedziałem żartobliwie. Podszedłem do stołu i ze zdziwieniem spostrzegłem bukiet czerwonych róż na moim krześle. Podniosłem zaskoczony wzrok na moją przyjaciółkę. Ta uśmiechnęła się do mnie tylko.
-Rafael je dla ciebie zostawił.- mimowolnie się rozpromieniłem. Już od roku nikt nie zabiegał w taki sposób o moje względy. Poczułem się naprawdę miło.
-To bardzo miły gest z jego strony.- powiedziałem głośno, by mężczyzna na pewno usłyszał. Wiedziałem, że siedzi w salonie i czeka na moja reakcję.- Nie zmienia to jednak tego, jak wczoraj postąpił. Musi się postarać, bym mu wybaczył.
-No, z pewnością nie zmienia, ale jednak patrz, jak się stara. Hihihi...- powiedziała Olivia i odwróciła się w stronę Nicka, by z nim jeszcze o czymś porozmawiać.
   
Dwie godziny później byłem w pracy. Starając się nie przejmować, jak niektórzy klienci na mnie patrzą. Właśnie wycierałem blat barku, gdy stanął przede mną Daniel. Widząc jego spuchnięte oko i rozwalona wargę, poczułem wyrzuty sumienia.
-Dzień dobry. Co mogę podać?- zapytałem łagodnie, uśmiechając się milo. Mężczyzna otworzył szeroko oczy.
-Nie musisz być miły. Zasłużyłem sobie. Mówiłeś wiele razy, że jesteś zajęty, wiec to nie twoja wina.- powiedział spokojnie.
-Wiem, ale czuję się z tym źle. Więc może moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Tak na złagodzenie moich wyrzutów sumienia?- zapytałem, żartując lekko. Mężczyzna uśmiechnął się z lekkim politowaniem, po czym kiwnął głową.
-Hmm, czemu nie? A teraz poproszę to, co zwykle.- w lepszym humorze podszedłem do maszyny, by przygotować napój.
,,Teraz muszę rozwiązać pomału sprawę z Rafaelem. Ale to pomału. Wiem, że on czuje do mnie to, co ja do niego, więc mamy czas.”

                                    ***

                              Rafael

   Siedziałem w gabinecie w domu i uzupełniałem raporty. Policzek nadal mnie piekł. Nathaniel wczoraj pokazał charakterek, o którym nie miałem nawet pojęcia. Obawiałem się jego dzisiejszej reakcji na widok prezentu. Ale uśmiech na jego twarzy dał mi nadzieję, że jednak mi wybaczy.
-No, braciszku. Wiesz, może, gdzie się podział ten niebieski kubek z uśmiechem?- zapytał ze złośliwym uśmiechem mój wścibski ponad wszystko brat, który nieraz działał mi tym na nerwy.
-Haha, zabawne. Czyli co? Olivia ci już wszystko wypaplała?- zapytałem niezadowolony.
-Oczywiście i powiem szczerze, że nie spodziewałem się po nim tego.- powiedział, po czym gwizdnął głośno, kręcąc głową.- Pewno policzek nadal boli, co? Powinieneś poważnie się zastanowić, w jaki sposób go przeprosisz.- powiedział.
-Tak, wiem. Mam pomysł, ale potrzebuję trochę czasu, by go zrealizować.- powiedziałem, wyjmując notatnik z szuflady biurka.
-W takim razie, nie przeszkadzam. Planuj sobie, byle byś go przeprosił.- powiedział i wyszedł.
Siedziałem jeszcze przez chwilę, patrząc na zamknięte drzwi.
Ach, ten mądrala, pomyślałem. Mimo że tak strasznie się wymądrzał, był wścibski, niecierpliwy i niekiedy bardzo wymagający i tak wszyscy go kochamy. Nie wiem, co bym zrobił przez tyle lat, gdyby nie było przy mnie Krisa i Olivii. Od dziecka traktowaliśmy się bardziej, jak przyjaciele, zawsze i wszędzie razem – takie nasze zwariowane trio, niżeliby rodzeństwo, którym w istocie byliśmy. Otóż to. W każdym z nas płynęła ta sama krew, która pozwalała nam przetrwać w trudnych chwilach, a nasza więź nie raz podnosiła któreś z nas na duchu. A teraz, po tylu latach każde znalazło swoich partnerów i zakładało swoje własne rodziny. Byłem niesamowicie dumny ze swego rodzeństwa, z tego, że właśnie takich ich miałem. Teraz musiałem zawalczyć o swojego partnera, co nawet się nie łudziłem, że pójdzie mi gładko. Uśmiechnąłem się na myśl o swoim ukochanym Nathanielu.

  

18 komentarzy:

  1. Kocham to opko czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Uuuuu pierwsza kłótnia i zazdrość między ulubieńcami. Dobrze, że jest Oliwia i wie jak potrząsnąć bratem. Jestem bardzo ciekawa jak wybrnie z tej sytuacji Rafael i co kombinuje. Czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zasluzyl sobie na policzek!? Przepraszam bardzo, ale wedlug mnie partnerzy nie powinni w ogole podnosic na siebie reki! Co innego glos, ale to jest przemoc kogos uderzyc! Jeszcze Rafael ma go przepraszac! Pf.. Niedoczekanie. To Nath powinien go przepraszac za to, ze go uderzyl, a nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz być pewny, że nie tylko Rafael będzie przepraszać. Poza tym Nathaniel żałował tego czynu gdy tylko ochłoną.
      Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko nie był zły.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. No to ma chłopak charakter

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, nie spodziewałam się, że Nathaniel może uderzyć Rafaela, tym nie zaskoczyłaś. Mam nadzieję, że przeprosiny Rafaela będą bardzo oryginalne.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Podobało mi się:) Nat pokazał charakterek ale miał dużo racji. Rafael wiedział że ma problemy żeby zaufać, nie musiał aż tak tracić kontroli. Ale też z drugiej strony czasem trochę zazdrości jest dobre:)
    Teraz Alfa musi się bardzo postarać żeby przeprosić partnera. Mam nadzieje że będzie orginalnie i romantycznie.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rafael policzkuje.
    Nathaniel robi to samo.
    Daniel obrywa.
    Rafael też.
    Nathaniel mówi Olivii, że kocha Rafaela.
    Olivia mówi Rafaelowi, że Nathaniel go kocha.
    Dużo się działo. Rozdział nakierowany na emocje. Lubię takie. :)
    T.I.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrobiłam sobie rozdziały i już jestem na bieżąco.
    Czytając poprzedni rozdział i dochodząc do momentu, gdzie mowa była, że ten beta z innej sfory jest w ciąży miałam uśmiech od ucha do ucha. Zaciesz totalny, z tego powodu, że może i Nath też by mógł... :DDDD Kocham mpregi (mówi ta co na razie napisała jeden) i nawet nie wyobrażasz sobie ile mam teraz z tego radochy. :D

    Co do tego rozdziału, to obaj powinni się przepraszać. Kłótnie owszem w związku się zdarzają i bywają ostre, ale nikt na partnera nie powinien podnosić ręki. Rafael przesadził, Nath też, ale może to im było potrzebne. Rafi wie, że Nathaniel nie pozwoli przejąc nad sobą władzy i, że chłopak ma charakterek. Cicha woda brzegi rwie. :D

    Wyrabiasz się w pisaniu. Jest więcej opisów, nie tylko same dialogi i zaczynasz je bardziej rozbudowywać. Nie chodzi mi o opis wyglądu pokoju, ale o emocje. A jeżeli w tekście przemawiają emocje (kocham emocje) to jest dobrze. :) Wytrwaj, a będzie z czasem coraz lepiej. Powiedziałam koleżance, że to opowiadanie ma "coś" w sobie i fajnie się je czyta, więc tylko natchnienia i chęci do pisania Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło usłyszeć, że wyrabiam się ;) szczególnie od tak dobrej autorki *.* Co do mpregów planuje nie jedno takie opowiadanie<3

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że Mick i Adrian jeszcze się pojawią i będą dość często. :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Luana "zmotywowała" mnie do nadgonienia. Najśmieszniejsze jest to, że czytając ten rozdział "czegoś mi brakowało". A mianowicie tego, że nie przeczytam poprzedniego :) Nawet nie wiem kiedy mi umknął :)
    Powiem szczerze. Siedzę i również mam zaciesz i się opanować nie mogę :D Podoba mi się historia Micka i mam nadzieję, że kiedyś napiszesz o ich coś więcej. Fakt, w rozdziale są błędy na zasadzie powtórzeń, ale w porównaniu do pierwszego rozdziału... Co raz bardziej mi się podoba.
    Wydaje mi się, że obaj nasi bohaterowie przegięli. Osobiście nie ubię jeśli związek się bije. Czy w jedną czy w drugą stronę, chociaż sama czasem dodaje taki fragment do opowiadania. Ironia losu. Rozbity niebieski kubek z uśmiechem :D Podoba mi się to :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Oo, Nath rzeczywiście pokazał charakterek... Lepiej, żeby Rafael szybko postarał się coś wymyślić, żeby go przeprosić. Ale Daniela mi trochę szkoda, widać jest samotny, że tak wszystkich wyrywa, przydałby mu się jakiś kochający partner <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa Daniel może i biedny ale namieszał i to zdrowo. Nathaniel ma charakterek ;) od początku on miał charakterek tylko głęboko ukryty :D A Rafael sie postara i to porządnie *.*

      Usuń
  12. Fakt, będzie się działo :) Co do przyszłości. Do końca nie zdradzę, bo to nie miałoby sensu :) Ja także czekam już na twój kolejny rozdział. Ja mam ten dylemat, że lubię i nie lubię zarazem rozwalania naczyń. Czasem to jest fajne, ale czasem... w ogóle. Przejaw buntu u potulnych :D Tym bardziej się cieszę, że Mick i jego partner będą się pojawiać. Niby za dużo o nich nie napisałaś. Ale już ich uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    Rafael troszkę przesadził, zbyt impulsywnie zareagował, ale Nat5haniel pokazał pazurki i udowodnił, ze nie jest taki uległy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    rozdział jest wspaniały, ale jak dla mnie to tutaj Rafael trochę przesadził, za bardzo impulsywnie zareagował, ale Nathaniel pokazał pazurki i udowodnił, że nie jest taki uległy... aż miło się na to patrzyło... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    fantastycznie, Rafael trochę przesadził tutaj jak dla mnie, za bardzo impulsywnie zareagował, ale i Nathaniel pokazał tutaj pazurki i udowodnił, że nie jest taki uległy... aż miło się na to patrzyło... ;] ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń