czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział X

 Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze. Przepraszam za opóźnienie, ale byłam w pracy, a rozdział miał się sam dodać o 8:30 ale *jak widac* się jednak nie dodał :P

P.S. Pózniej dodam one-shota napisanego przeze mnie i Yume Mito <3 także zapraszam. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

                       Nathaniel

   Od trzech tygodni jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Rafael dawał mi mnóstwo szczęścia. Dzień wcześniej byliśmy na Wilczym Wzgórzu.
   ,,Leżałem spokojnie przytulony do Rafaela. Słońce grzało delikatnie moją twarz swymi ciepłymi promieniami. Czułem się lekki niczym piórko. Gdy poczułem pocałunek na swoim ramieniu, od razu otworzyłem oczy. Mój ukochany uśmiechał się do mnie.
-Dlaczego się tak uśmiechasz?- zapytałem zauroczony jego przystojna twarzą.
-Bo uwielbiam patrzeć, jak leżysz tak spokojnie.- powiedział i pocałował mnie prosto w usta. Jego ręce zawędrowały pod moja koszulkę. Niespiesznie gładził mój tors. Przybliżyłem się do niego i otarłem, próbując dostarczyć nam obu większej przyjemności. Rafael zaczął zdejmować moje spodnie...”
-...Nath, czy ty mnie słuchasz?- przy barku siedział Mick. Patrzył na mnie z pobłażliwym błyskiem w oku.- Sądząc, po tym rumieńcu i błyszczących oczach, to nie. Ciekawe, o czym myślałeś?- powiedział sarkastycznie.- Pytałem, czy zastanowiłeś się, co chcesz dostać w prezencie. Twoje urodziny są już za tydzień i ja na prawdę chciałbym widzieć, co byś chciał.- spojrzałem na niego skruszony.
-Przepraszam. Nie zastanawiałem się. Poza tym nie jest to ważne.- odpowiedziałem z uśmiechem, po czym dodałem.- Podąć ci coś ?- Mick pogłaskał się po wypukłym już brzuszku.
-Hmm, na co my mamy ochotę...- zastanawiał się chwilę, po czym z szerokim uśmiechem powiedział.- Już wiem! Daj mi gorącą czekoladę z bitą śmietaną na wierzchu. Do tego ciastko francuskie ze szpinakiem. Tylko gdybyś mógł polać je sosem toffi, byłbym wdzięczny.- spojrzałem na niego z niedowierzaniem, po czym niepewnie kiwnąłem głową.
   Wziąłem się za robienie czekolady. Olivia wyszła pół godziny temu z Nickiem, gdy zaproponowałem, że zostanę na trochę sam. Nie było dziś dużego ruchu, dlatego nie widziałem problemu. Po chwili podałem Mickowi gotowy napój i oparłem się o blat, czekając aż ciastko się zagrzeje. Patrzyłem niepewnie w podłogę, po raz kolejny dzisiaj kręciło mi się w głowie. Męczyłem się już z tym od wczoraj. Mikrofalówka dała sygnał, że skończyła pracować. Wyjąłem ciastko i wtedy poczułem nieprzyjemny zapach szpinaku i czosnku. Cała zawartość żołądka momentalnie podeszła mi do góry. Położyłem talerzyk przed przyjacielem i pobiegłem do łazienki. Czułem nieprzyjemne skurcze w brzuchu, gdy cały mój obiad lądował w muszli. Gdy torsje ustały, stanąłem niepewnie na nogach. Opłukałem usta i wyszedłem z łazienki.
-Wszystko w porządku, Nath? Nie wyglądasz najlepiej.- zapytał Mick, gdy tylko mnie zobaczył.
-Już w porządku. Po prostu zrobiło mi się niedobrze.- odpowiedziałem niemrawo, chwiejąc się lekko na nogach. Usiadłem na krześle, by się nie przewrócić.
-Bierz telefon w łapkę i dzwoń do Olivii niech wraca tu, a ty jedziesz do domu. Wyglądasz źle. Powinieneś odpocząć.– powiedział stanowczo chłopak.
-Chyba masz racje. Nie czuję się teraz za dobrze. Od wczoraj mam zawroty głowy. Pewnie się czymś zatrułem.- wykręciłem numer do przyjaciółki. Trzydzieści minut później była już w kawiarni. Gdy tylko mnie zobaczyła otworzyła szerzej oczy.
-Jak ty wyglądasz?! Uciekaj mi zza tego barku. Idź do domu i nie wychodź już dzisiaj. Najlepiej się połóż i odpocznij. Jak wrócę wieczorem do domu to chcę cię zobaczyć grzecznie leżącego w łóżku.- powiedziała stanowczo i zwróciła się do ciężarnego chłopaka.- Mogę cię prosić byś go odwiózł do domu?
-Oczywiście, że tak. Dopilnuję, by dotarł cały do domu.- Mick uśmiechnął się do niej, wziął mnie pod rękę i poprowadził do wyjścia z kawiarni. Pomachałem Olivii na pożegnanie i posłusznie wyszedłem na zewnątrz. Gdy tylko usiadłem na siedzeniu w samochodzie, ułożyłem się wygodnie, przymykając oczy. Czułem na sobie przenikliwy wzrok przyjaciela. Nie zapytałem go jednak o to, tylko pogrążyłem się we śnie.

                               ***

                         Rafael

  Wyszliśmy razem z Krisem z centrum handlowego w mieście. Od trzech godzin chodziliśmy od jednego sklepu do drugiego, ale w żadnym nie znalazłem tego czego szukałem. Chciałem się oświadczyć Nathanielowi, a żeby to zrobić potrzebowałem pierścionka. Musiał pasować idealnie do mojego aniołka, niestety, jak na razie go nie znalazłem. Byliśmy już obaj zmęczeni, lecz nie zamierzałem odpuścić. Weszliśmy do kolejnego sklepu. Był on mały i miał swoje lata. Do razu spodobało mi się jego wnętrze. Za ladą stał sędziwy staruszek. Uśmiechnął się do nas pogodnie.
-W czym mogę pomóc?- zapytał uprzejmie, patrząc na nas.
-Szukam z bratem pierścionka.- odpowiedziałem.
-A z jakiej to okazji?- zdziwiłem się słysząc to pytanie, ale odpowiedziałem.
-Chcę się oświadczyć mojemu partnerowi. Szukam jakiegoś subtelnego i delikatnego pierścionka, który pasowałby do mojego ukochanego.- mężczyzna patrzył na mnie przez chwile.
-Hmm… subtelny i delikatny...- sprzedawca podrapał się po brodzie, po czym powiedział.- Zaczekajcie tu chwilę.- staruszek zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze. Do naszych uszu dochodziły odgłosy upadających pudelek. Po chwili mężczyzna wyszedł jednak z uśmiechem na twarzy.- Proszę bardzo. Znalazłem.- położył przede mną małe pudełeczko. W środku leżał srebrny pierścionek. Jego tarcza była pleciona. Na środku był wsadzony niebieski kamyk. Gdy tylko na niego spojrzałem, wiedziałem, że to właśnie to.
-Jest idealny.- powiedziałem i uśmiechnąłem się do staruszka. Odwzajemnił uśmiech, choć nie sięgał on jego oczu.
-Cieszę się, że ci się podoba. Zrobiłem go dla mojej żony. Miałem jej go podarować w dniu naszej 55 rocznicy ślubu, ale nie udało mi się.- spojrzałem na niego zszokowany. W jego oczach kręciły się łzy, które umiejętnie hamował.- Potrącił ją samochód. Chorowała na serce, które nie wytrzymało podczas wypadku.
-Och, ja nie mogę go kupić.- powiedziałem szczerze, słysząc tą opowieść. Współczułem temu mężczyźnie. Stracić ukochaną osobę to przeżycie, którego nie życzy się najgorszemu wrogowi.
-Nie, chłopcze, bierz go dla ukochanego. Pragnę go sprzedać, ale nie byle komu. Gdy na ciebie patrzę, widzę od razu, jak mocno go kochasz, dlatego wiem, że możesz go wziąć.- powiedział, pakując go.
-Dziękuję. Naprawdę.- powiedziałem. Po zapłaceniu i pożegnaniu się z mężczyzną wsiedliśmy do samochodu.
-To co? Nareszcie do domu.- Kris spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie, jeszcze do kwiaciarni. Muszę zamówić kwiaty.- powiedziałem i odpaliłem silnik.
-Kwiaty? Jakie kwiaty?- zapytał zdezorientowany.
-Na urodziny Nathaniela. Muszę zamówić sto jeden róż. Sto czerwonych i jedna białą. – wytłumaczyłem.- To w niej będzie pierścionek.
-O, widzę, że będzie kreatywnie.- Kris pokręcił rozbawiony głową.
-Dla mojego anioła wszystko.

                               ***

                      Nathaniel

   Poczułem delikatne szturchniecie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że stoimy przed głównym domem watahy Micka. Spojrzałem na niego lekko spłoszony.
-Spokojnie. Chciałem po prostu z tobą porozmawiać.- powiedział uspokajająco chłopak.
-W porządku, co się stało?- zapytałem zdziwiony, widząc jego niepewną minę.
-Nath, bo...mówiłeś, że masz zawroty głowy, wymiotowałeś dzisiaj i wiesz...ja też tak miałem na początku ciąży.- początkowo nie rozumiałem, o czym on do mnie mówi. Gdy jednak dotarła do mnie prawda, otworzyłem szerzej oczy.
-Myślisz, że jestem...jestem w ciąży?- zapytałem zszokowany.
-Tak mi się wydaje, dlatego wziąłem cię do siebie, byś zrobił test. W porządku?- kiwnąłem głową. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do gabinetu chłopaka. Bez słowa podał mi pudełeczko z testem i wysłał do łazienki. Zamknąłem się w środku i odetchnąłem głęboko. Zrobiło mi się niedobrze. Co, jeśli faktycznie jestem w ciąży? Nigdy nie rozmawiałem o tym z Rafaelem. Nie wiedziałem, co on o tym myśli. Pełen niespokojnych myśli, wyjąłem test. Zrobiłem wszystko tak, jak napisali na pudelku i wyszedłem z łazienki. Mick siedział na fotelu i głaskał się po brzuchu z łagodnym uśmiechem. W pewnym momencie w jego oczach pojawiły się łzy. Zaalarmowany podszedłem do niego.
-Coś cię boli?- zapytałem natychmiast.
-Nie, po prostu się poruszył.- powiedział, łapiąc mnie za rękę i przykładając do swojego brzucha. Po chwili poczułem lekkie poruszenie pod dłonią. Spojrzałem na chłopaka zaskoczony. Ten tylko cały czas się promiennie uśmiechał. W tym momencie patrząc tak na niego i czując ten ruch zapragnąłem swojego dziecka, jak niczego bardziej. Spojrzałem na test w mojej ręce. Nie było jeszcze wyniku.
-Trzeba poczekać pięć minut, usiądź, spokojnie. Zaraz się wszystkiego dowiemy.- powiedział wskazując fotel za mną. Usiadłem posłusznie, czekając na wynik. To chyba będzie moje najdłuższe pięć minut w życiu. Kręciłem się niespokojnie na fotelu . Sam już nie byłem pewny, czego chcę. Zdenerwowany spojrzałem znów na chłopaka.
-I co? Jest już wynik?- spojrzał po raz kolejny na test i na jego twarz wypłynął uśmiech.
-Jest. Pozytywny. Nath...-jego uśmiech zniknął z twarzy, gdy na mnie spojrzał. Radość, która jeszcze niedawno mnie ogarnęła odeszła, a na jej miejsce wrócił strach. Czułem, jak łzy napływają mi do oczu.
-O, Luno, co ja zrobię, jeśli Rafael nie będzie zadowolony? My nigdy...nigdy nie rozmawialiśmy nawet o...- nie powiedziałem już nic więcej, tylko się rozpłakałem. Poczułem, jak ciepłe ramiona przyjaciela obejmują mnie opiekuńczo.
-Cii...spokojnie, nie denerwuj się tak. Na pewno wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, Rafael na pewno się ucieszy. No, już...- jego słowa uspokoiły mnie trochę. Usiadłem niepewnie i wytarłem mokre policzki. Odezwałem się niepewnie.
-Myślisz, że faktycznie się ucieszy? A ty,  kiedy się dowiedziałeś o ciąży?- zapytałem.
-W połowie drugiego miesiąca. Próbowałem się zmienić w wilka i zemdlałem. Adrianowi powiedziałem trzy tygodnie później.- przeliczyłem wszystko szybko w głowie.
-Czyli to już czwarty miesiąc?- chłopak pokiwał głową i pogłaskał się pieszczotliwie po brzuchu.
-Tak i dzisiaj moje maleństwo dało o sobie znać.- uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Ale jak ja mam mu to powiedzieć...? - mruknąłem mało przekonany.
-Powiesz, jak będziesz gotowy, ale uwierz mi, to jest piękna rzecz. Dziecko twoje i twojego partnera.
-Dzięki, Mick.

                              ***

                           Rafael

Krążyłem niespokojnie przy oknie, co chwilę zerkając na zewnątrz. Olivia dzwoniła do mnie jakieś pół godziny temu, by zapytać się o samopoczucie Nathaniela. Okazało się, że razem z Mickiem miał wrócić do osady, bo się źle czuł. Nerwy zżerały mnie od środka.
,,Dlaczego go jeszcze nie ma? Może coś się stało?” Gdy tylko usłyszałem, że samochód parkuje pod domem wyszedłem na zewnątrz. Z auta wysiadał właśnie Nathaniel. Chłopak nie wyglądał nie najlepiej, był blady, a oczy błyszczały mu niezdrowym blaskiem. Podszedłem do niego zatroskany i od razu wziąłem w ramiona, całując w czoło.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś? Przyjechałbym po ciebie.- powiedziałem.- A właściwie, czemu tak długo cię nie było?
-Byłem u Micka. Pomógł mi się trochę oporządzić.- powiedział i oparł głowę na moim ramieniu.
-W porządku.- wziąłem chłopaka na ręce i przytuliłem do swojej piersi.- Położysz się teraz trochę, nie wyglądasz najlepiej. Jesteś bardzo blady.
-Dobrze, ale położysz się ze mną? Proszę.- powiedział chłopak sennie.
-Oczywiście, aniołku.- odwróciłem się w stronę Micka.- Dziękuję, Mick.
-Nie ma sprawy.- chłopak uśmiechnął się do mnie i zwrócił jeszcze do Natha.- Pamiętaj, co ci powiedziałem.
-Oczywiście. Dziękuje. Do zobaczenia.
   Weszliśmy do domu, a ja ruszyłem prosto do naszej sypialni. Położyłem się razem z nim do łóżka i przytuliłem.
-Gdyby było coś nie tak powiedziałbyś mi o tym, prawda, aniołku?- zapytałem.
-Tak, nie martw się. Wszystko…- chłopak ziewnął rozdzierająco.- …jest dobrze.- po tych słowach zasnął spokojnie. Ja długo przypatrywałem mu się, zastanawiając, co też kryje się za tymi słowami.
,,Co przede mną ukrywasz?”

                                    ***

                              Lucas

  Siedziałem w jaskini w Księżycowym Lesie. W zeszłym roku przychodziliśmy tu wspólnie z moim wilczkiem. Teraz siedziałem tu sam i wściekłość mnie spalała od środka. Zazdrość rozrywała moją duszę na strzępy. Jednak, co z tego, skoro była ona już dawno zgnita, czarna i zepsuta. Sumienie podziurawione. Serce obłąkane. Chciałem go. Potrzebowałem, by się wyzwolić. Z początku starałem się go przy sobie zatrzymać prośbą. Niby teraz woli jego? Jeszcze zobaczymy, co zrobi w imię swej wielkiej, rzekomej miłości.  Dałem mu wszystko, a on mnie odepchnął. Ale już nie długo…
Patrzyłem na zdjęcia Nathaniela i mimowolnie się uśmiechnąłem.
,,Jeszcze tylko trochę i będziesz już mój. Na zawsze!’’

10 komentarzy:

  1. No to się coraz ciekawsze robi i te tajemnice:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Jak fajnie, że nowy członek sfory się pojawi. Rafael pewnie będzie bardzo szczęśliwy. Lukas planuje coś strasznego - mam nadzieję, że nic złego nie zrobi Natowi czy Rafaelowi. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Nic złego tam nie wymyślaj dla nich. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze piękny rozdział, tylko szkoda, że króciutki. Powiało grozą, jak wprowadziłaś Lukasa, mam nadzieję, że nie skrzywdzi Nathaniela i jego maleństwa, jakie to cudowne, że będą mieć dziecko, chociaż Nathaniel jest taki młodziutki.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Ile rozdział będzie mieć to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już chcę nowy rozdział juuuuuuuż
    Ja nie wytrzymam.
    Lejdi-chan

    OdpowiedzUsuń
  5. "Chłopak nie wyglądał nie najlepiej, był blady, a oczy błyszczały mu niezdrowym blaskiem." bez "nie" prze najlepiej.
    No coz... Chyba kazdy wie, ze ja ciaz nie lubie. Wiec nie jestem zadowolony z tego rozdzialu.. Myslalem, ze to sie stanie pozniej, ze jakos no inaczej.. Szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  6. no końcówka mocna nie ma co i aż nie mogę się doczekać co złego się stanie. Bo mimo ze jest uroczo i słodko nie może być tak ciągle. Ciąża bardzo szybko ale spodziewałam się tego więc ok. No i zobaczymy jak Alfa na to zareaguje. No i te zaręczyny zapowiadają się bardzo romantycznie.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaa, coś złego się stanie, nie chcę ;-; Miałaś rację, pominęłam ten rozdział, bo myślałam, że wstawiłaś tylko one-shot, a tu tyle słodkości <3 Jejuu, Rafael się martwi i nawet nie wie, że Nath ukrywa przed nim coś, co go ucieszy <3 A Micka lubię coraz bardziej i bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    Nat jest w ciąży, na pewno Rafael będzie się cieszył i to bardzo, więc jednak Lucas pojawił się w okolicy i pragnie dla siebie Nathaniela, mam nadzieję, że go nie dostanie, a jak widać Rafael bardzo poważnie myśli ma zamiar mu się oświadczyć...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    och cudownie Nathaniel jest w ciąży, na pewno Rafael będzie się bardzo cieszył, i mamy Lucasa w okolicy i pragnie dla siebie Nathaniela, oby go nie dostał, a jak widać Rafael bardzo poważnie myśli o Nathanielu i ma zamiar mu się oświadczyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniale, tak, tak Nathaniel jest w ciąży i na pewno Rafael będzie się z tego bardzo cieszył, o nie Lucas w okolicy... pragnie dla siebie Nathaniela, oby się do niego nie dostał, Rafael bardzo poważnie myśli o Nathanielu i ma zamiar mu się oświadczyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń