środa, 3 września 2014

Rozdział XX *Epilog*

***No i przyszedł czas na epilog. Mam nadzieję, że mimo moich kiepskich początków będziecie dobrze wspominać to opowiadanie. liczę również, że zajrzycie na mojego nowego bloga Kwiat Przyjaźni. Już dzisiaj pojawi się na nim prolog. Tak więc zapraszam.                                          P.S. W sobotę bądź poniedziałek/wtorek możecie się spodziewać one-shota na Szalone Fantazje Dwóch Yaoistek.
Rafael 
Siedziałem w gabinecie razem z Nathanielem. Do narodzin naszego dziecka zostało około tygodnia, więc nie spuszczałem go, nawet na chwilę, z oczu chcąc byc przy nim. Właśnie wypełniał kolejne raporty, a mój ukochany spokojnie siedział na krześle.
-Wiesz, ja chyba się położę.- powiedział, chcąc się przenieść na kanapę. Wstał ze swojego siedzenia i pisnął nagle. Jego twarz wykrzywił grymas bólu. Podszedłem przestraszony do niego, obejmując ramieniem.
-Wszystko dobrze? Co cię boli? - zapytałem podenerwowanym głosem.
-Chyba mam skur…och, cholera! Tak, mam skurcze i…- zobaczyłem, jak po jego nogach zaczyna coś spływać.- O, Luno, wody mi odeszły!
Słysząc to, wziąłem ostrożnie go na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Położyłem Nathaniela delikatnie na łóżku w naszej sypialni. Jego twarz była napięta i wykrzywiona w grymasie bólu. Oczy miał zamknięte, a po jego czole zaczęły spływać pierwsze krople potu. Wyciągnąłem czym prędzej telefon z kieszeni. Po dwóch sygnałach w słuchawce usłyszałem głos Josha.
-Halo?
-Josh, zaczęło się. Nathanielowi przed chwilą wody odeszły.- powiedziałem przejętym głosem.
-W porządku, za dziesięć minut będę. Bądź przy nim cały czas.- powiedział i się rozłączył.
Podszedłem do męża, który właśnie gładził się po brzuchu, oddychając głęboko. Usiadłem na brzegu łóżka, patrząc na niego niepewnie.
-Jak się czujesz?- zapytałem, nie wiedząc, co mogę dla niego zrobić.
-W porządku, choć boli...ach, jak nie wiem co, to gdy gładzę delikatnie brzuch, odczuwam to mniej.- powiedział blady.- Za ile będzie Josh? Wolałbym nie rodzić sam i tak mam ochotę panikować.- powiedział. Pogłaskałem go delikatnie po głowie.
-Za niecałe dziesięć minut powinien tu być, nie masz o co się martwic.- położyłem swoja dłoń obok jego. Czułem, jak nasz syn kotłuje się w środku. Byłem zaskoczony siłą jego ruchów. Gdy lekarz nareszcie się pojawił, wszystko poszło w tempie ekspresowym. Nathaniel został rozebrany od pasa w dół i ułożony w odpowiedniej pozycji, a ja zostałem wyproszony. Gdy zostałem sam, na korytarzu zacząłem dzwonnic do całej rodzinki. Niedługo później byli ze mną już Kris, Sara, Olivia, Nick, Elizabeth oraz Adrian z Mickiem i ich małym synkiem.
Krążyłem niespokojnie po korytarzu, rozumiejąc zachowanie Adriana sprzed paru miesięcy. Słyszałem okrzyki bólu dochodzące z pokoju, które nie dawały mi spokoju. Gdy tylko usłyszałem płacz dziecka, zatrzymałem się w miejscu, lecz drzwi się nie otworzyły strach chwycił mnie za serce. W domu panowała przytłaczająca cisza. Chciałem wbiec do pokoju, lecz powstrzymały mnie ramiona Krisa i Adriana, przytrzymujące mnie w miejscu.
-Spokojnie. Na pewno zaraz ktoś po ciebie wyjdzie. Nie wchodź tam i nie przeszkadzaj.- słysząc naganę w glosie mojego brata, poczułem się, jakbym znów był paroletnim chłopcem. Zaprowadzony usiadłem na krześle, nerwowo postukując nogą. Gdy pół godziny później drzwi nareszcie się otworzyły, zerwałem się z miejsca, jak oparzony.
-I co z nimi? - zapytałem.
-Wszystko w porządku. Chłopiec jest cały i zdrowy…-odetchnąłem słysząc jego słowa.-…a z Nathanielem też jest już wszystko dobrze. Wystąpił lekki krwotok. Ale sytuacja jest opanowana. Możesz wejść i ich zobaczyć, alfo.- na drżących nogach wszedłem do pokoju. Na środku łóżka leżał mój mąż. Był blady, a jego oczy błyszczały niezdrowym blaskiem. Uśmiechał się jednak łagodnie, wpatrując się w zawiniątko leżące obok niego.
-Spójrz, to nasz synek.- odezwał się cicho głosem pełnym emocji. Usiadłem ostrożnie za jego plecami, by po chwili objąć go ramieniem i spojrzeć na nasze dziecko.
-Jest prześliczny - powiedziałem szczęśliwy. Chłopiec miał mnóstwo jasnych włosków na głowie. Gdy poczułem, jak ciało chłopaka się spina, spojrzałem na niego zaskoczony.
-Myślisz, że…ona też by… taka była?- zapytał, po czym zaniósł się cicho szlochem. Przytuliłem go mocniej do siebie.
-Nie wiem tego, aniołku. Ale jest jedna rzecz, która wiem na pewno. Teraz mamy naszego synka i musimy się tym cieszyć. W końcu nadejdzie także czas, kiedy będziemy mieć i naszą córeczkę przy sobie. Przeuroczą, słodką dziewczynkę, za którą kawalerowie latali będą, skłonni zrobić wszystko, aby pozyskać choć trochę jej uwagi. Jak za naszą Olivią. Nadejdzie jeszcze tan czas. Obiecuję ci to. - Nath pokiwał głową i otarł łzy, spoglądając na chłopca w jego ramionach.
-Laffayet Angelo.- spojrzałem na niego zaskoczony.- Chcę, by się tak nazywał. - Kiwnąłem głowa.
-W porządku. Pasuje do niego idealnie.- powiedziałem i pocałowałem go delikatnie w usta.- Dziękuję, aniele. Nawet nie wiesz, ile wniosłeś szczęścia do mojego życia.- w jego oczach znów zalśniły łzy. Przysunął się bliżej mnie, opierając głowę o mój tors.
-Właśnie, że wiem, bo ty mi dałeś dokładnie to samo.
,,Tak, nawzajem daliśmy sobie dom, rodzinę, miłość i szczęście. Oby to trwało już wiecznie." Pomyślałem, patrząc na usypiającego Nathaniela i naszego synka.
Epilog

Nathaniel
*16 lat później*
Był wczesny sobotni poranek, a mnie obudziło pukanie do drzwi. Po chwili ujrzałem w progu małą postać o długich, kręconych, brązowych włosach i zielonych oczach. Uśmiechnąłem się do mojej córki zachęcająco. Vannesa, widząc to, czym prędzej podeszła do łóżka i wdrapała się na nie, by położyć miedzy nami. Rafael, gdy tylko ją wyczuł, otworzył oczy i pocałował w czółko.
-Co się stało, księżniczko? Dlaczego nie śpisz?- zapytał mężczyzna, przeczesując delikatnie jej włosy. Ja, zadowolony, ułożyłem się z powrotem wygodnie na poduszkach i przytuliłem córeczkę do siebie, posyłając mojemu mężowi szeroki uśmiech.
-Ja nie wiem.- mruknęła sennie trzylatka.- Bo ja się obudziłam. Nie chciałam was budzić, więc poszłam do blaciska, ale on się stroi przed lustrem i lobi śmieszne miny. Nie dałabym lady u niego zasnąć.- powiedziała, chichocząc. Słysząc to, przykryłem ja kołdrą i pocałowałem w policzek.
-Wiesz, twój braciszek ma dzisiaj urodziny. Zależy mu, żeby dobrze wyglądać.- powiedziałem cicho, widząc, jak oczka zaczynają się jej zamykać.- Ale my mamy czas i możemy jeszcze trochę pospać. Zgadzasz się na krótką drzemkę?- zapytałem szeptem, widząc, że Vanessa już śpi.
-Ta…- rozbawiony spojrzałem na Rafaela.
Przez ostatnie 16 lat moja miłość do niego stała się jeszcze głębsza. Mimo sporadycznych kłótni, nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Trzy lata temu na świat przyszła nasza kochana Vanessa. Teraz znów się spodziewałem dziecka, o czym jednak w domu nikt jeszcze nie wiedział.
Rafael w ciągu tych minionych lat otworzył jeszcze jeden wspólnie klub z Krisem. Sam Kristian cieszył się swoim drugim dzieckiem. Mały Tom był w wieku Vanessy. Był jednak o wiele bardziej rozbrykany, niż jego starszy brat. Wszędzie go pełno i mimo że ma dopiero trzy lata, to potrafi wpadać w OGROMNE kłopoty.
Olivia i Nick rytuał połączenia przeszli stosunkowo niedawno. Po burzliwych i dość ostrych kłótniach oraz rozstaniu na pewien czas nareszcie się połączyli. Dużo do ich rozstania przyczynili się rodzice mężczyzny, ale jak to dziewczyna najczęściej mówiła, to już przeszłość i trzeba się pogodzić z jej wszystkimi aspektami. Nick jednak, mimo że utrzymuje kontakt z rodziną, nie jest on tak bliski, jak kiedyś. Nie potrafi im zapomnieć tego, co musieli przejść z Olivią, by być razem. Teraz jest jednak dobrze i mogą się cieszyć wspólnie dwumiesięczną, śliczną córeczką.
Zmiany dosięgły również moją mamę. Gdy Rafael któregoś lata uległ wypadkowi była konieczna operacja nogi. Pomagał mu wtedy lekarz z watahy północnej - Steve. Był on wdowcem, jak moja mama i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Za miesiąc miał się urodzić mój braciszek. Do tej pory cieszę się, jak głupi. Od śmierci mojego taty marzyłem, by mama znalazła jeszcze szczęście przy boku jakiegoś mężczyzny. Dlatego jestem naprawdę szczęśliwy, że Steven otoczył ją opieką i miłością. Zamieszkała razem z nim, w jego domu na terenie północnym. Ciężko było mi ją przekonać do tego, ale udało się.
Co do sfory północnej, to cieszy się ona dobrobytem i spokojem. Mick i Adrian wychowali spokojnie Felixa na wspaniałego chłopaka. Już niedługo ma on zamieszkać u nas z... Alexem, który się okazał jego partnerem. Teraz męczą się oni z podwójnym utrapieniem - bliźniakami Mattem i Olivierem. Chłopcy mają już po sześć lat i dokazują ile wlezie, często wciągając w to Toma, przez co nie raz zarówno Mick, jak i Sara wyrywają sobie włosy z głowy. Ale mimo to, żyją szczęśliwie.
Przez te lata wszystko się unormowało i teraz wszyscy korzystamy ze szczęśliwych chwil, jakie daje nam codzienność. Wydawało mi się jednak, że dzisiaj coś się zmieni wstrząsając naszym poukładanym życiem.
Pogrążony w myślach, nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Obudził mnie ciepły dotyk na policzku. Otworzyłem oczy i ujrzałem uśmiechniętą twarz Rafaela nad sobą.
-No, aniołku, trzeba wstawać. Za dwie godziny zaczną pojawiać się goście, a was trzeba jeszcze nakarmić. – powiedział, kładąc dłoń na moim jeszcze płaskim brzuchu. Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Skąd ty...?-zapytałem.
-Nath, zbyt dobrze cię znam, a ostatni raz głaskałeś się tak po brzuchu podczas ciąży z Vanessą.- powiedział, na co spłonąłem rumieńcem. Ten pocałował mnie tylko w policzek, pomagając wstać z posieli.
***
Około godziny później szedłem po schodach z moją córeczką na rękach do sypialni solenizanta. Zapukałem niepewnie. Vannesa zadowolona, że stoimy pod drzwiami jej brata zapukała mocno swoją malutką rączką, uśmiechając się rozkosznie. Lafayette otworzył drzwi, patrząc na nas zaskoczony.
-Coś się stało? - zapytał. Pokręciłem głową i opuściłem małą na podłogę, z czego ona skorzystała chętnie i przytuliła się do nóg chłopaka.
-Laffayet, wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęła radośnie, za co została nagrodzona buziakiem. Uśmiechnąłem się rozbawiony wiedząc, że dziewczynka od tygodnia składa mu życzenia urodzinowe.
-Dziękuję.
-Jesteś gotowy na przyjęcie? Goście się już schodzą, a ty nie pokazałeś się dzisiaj na dole ani razu. - powiedziałem.
-Tak, wszystko jest dobrze, po prostu musiałem się wyszykować, a nie chciałem, by ciocia Olivia mi pomagała. Zejdę na czas, spokojnie.- powiedział i cmoknął mnie w policzek.
O piętnastej wszyscy goście byli już u nas. Członkowie sfory, rodzina oraz Mick i Adrian z dzieciakami. Wszyscy czekaliśmy, aż Lafayette zejdzie do nas. Nagle drzwi do domu się otworzyły, a przez nie wszedł... Caleb? Mężczyzna nie pojawił się tu od szesnastu lat. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zaskoczeni. Rafael przypatrywał się mu chwilę, po czym uśmiechnął łagodnie.
-Witajcie - Powiedział uprzejmie, kłaniając się lekko.
- Daj spokój, Caleb. Nie musisz tak oficjalnie.- powiedziałem z uśmiechem, przytulając się do boku mojego męża.
-Miło cię znów widzieć, Calebie. Cieszę się, że wróciłeś nareszcie do domu. – powiedział. Chciał coś jeszcze dodać, ale słysząc kroki dobiegające od schodów, wszyscy się odwróciliśmy. U szczytu schodów pojawił się Laffayet. Wyglądał naprawdę dobrze, w błękitnej koszuli i pokręconych lekko włosach. Wszyscy goście patrzyli na niego, przez co jego policzki zarumieniły się uroczo. Spojrzał na nas zawstydzonym wzrokiem. Mimo to, zaczął schodzić w dół z wysoko uniesioną głową i z uśmiechem na ustach. Gdy był już na dole, potknął się, przydeptując sznurówkę swoich tenisówek co dość często mu się zdarzało. Upadłby, gdyby nie wpadł wprost w ramiona Caleba. Mężczyzna spojrzał na niego z szokiem wypisanym na twarzy.
Nagle słodki zapach, który rozniósł się wokoło oraz gamy emocji na twarzach stojącej na środku pary uświadomiły mi jedno: Laffayet odnalazł swojego partnera. Widząc jednak niedowierzaniem, a także, przerażenie na twarzy mężczyzny zrozumiałem, że może ich czekać długa droga do połączenia. Ale to otwiera już całkiem inną historie.


***Koniec***
Mam dla was małą niespodziankę :*
Aby nie było pytań a co się działo dalej :D jutro dostaniecie dwa one-shoty 
Felix/Alex
Laffayet/Caleb 
Ale liczę, że dzisiaj zobaczę zarówno tutaj dużo komentarzy jak i pod prologiem nowego opka.
*.*




16 komentarzy:

  1. Troche to takie sztuczne, ze wszyscy dzieci dzieci i dzieci maja :p
    Nathaniel w ciazy? Przeciez on juz taki staruszek. Ja bym nie chcial kolejnego dziecka ani brata. :D
    Mam pytanie. Matka Nathaniela jest starsza od niego i ma dziecko? :/
    Caleb.. Kto to jest? To nie ten lekarz nie? No powinnas napisac ile maja lat! I on i ten Laffayet :p
    Opowiadanie super, bardzo mi sie podobalo, wszyscy wyrosli na gejow co jest oczywiste i ciut mnie denerwuje, ale da sie przezyc. Bylo duzo dramy, co mi bardzo odpowiadalo :D
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc po kolei oni żyją wiecznie więc wiek nie ma znaczenia.. Elizabet jest od Nathaniela starsza o jakieś 200 lat
      Caleb to nasz ukochany zdrajca >.<
      a jeśli chodzi o to, ze każdy wyrósł na geja tooo....ich przeznaczenie wybrało im partnerów a nie partnerki *.*
      Ciesze się że się opowiadanie podobało i liczę, że nowe opowiadanie też przypadnie ci do gustu :D
      P.S. musisz mi wybaczyć, że większość bohaterów woli chłopców ;) moja wyobraźnia po prostu nie zna granic * albo głupota *

      Usuń
  2. Wspaniałe zakończenie :)

    Mnie bardzo się podoba duża ilość dzieci. W końcu to naturalna kolej rzeczy, no i dają rodzicom mnóstwo szczęścia.
    Mimo, że na początku trochę ciężko mi się czytało to cieszę się że wytrwałam do końca. Naprawdę extra opko. Oby było więcej takich:)
    Spodobało mi się ta część "16 lat później" I już nie mogę się doczekać tych one-shotów.
    Pisz dalej bo naprawdę jest coraz lepiej.
    Mam też nadzieje w przyszłości na jeszcze więcej wilczków lub innych zmiennokształtnych w opowiadaniach ( mam do nich słabość).
    Podsumowywując całość naprawdę R-E-W-E-L-K-A
    Cóż to tyle. Lecę czytać prolog nowego opka:)

    Pozdrawiam
    Weny życzę
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie od pierwszej chwili przypadło mi do gustu. A prolog był wspaniałym zakończeniem dobrze napisanej historii. A i jest szansa na spin-off:) Bardzo się cieszę że wszystko dobrze się skończyło i pozamykałaś wszystkie wątki tak bardzo zgrabnie.
    No i już pędzę do nowego opowiadania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całe opowiadanie śledziłam z wielką przyjemnością.Czekam na następne historie :-) Pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że to już koniec ale mam nadzieje iż wkrótce ukaże się coś nowego:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na:
      kwiat-przyjazni-ofelia-rose.blogspot.com

      Usuń
  6. Szkoda, że to już koniec tak wspaniałej historii. Jakie to piękne,że wszystko skończyło się szczęśliwie. Piszesz wspaniale i chcę Ci podziękować za Twoją wspaniałą pracę. Mam nadzieję,że nie opuścisz nas.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Nie mogę się już doczekać one-shot's :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mówiłam, przeczytałam od nowa całą historię i przybywam z komentarzem. Podobał mi się Twój pomysł, a uwierz, że nie każda historia o zmiennych przypada mi do gustu ( a raczej przypadała, bo jakoś teraz nie widzę takich blogów). Fajnie pokierowałaś bohaterami, tekstem, nie zapomniałaś o niczym doprowadzając fabułę do szczęśliwego zakończenia. :)
    Ostatnie rozdziały podobały mi się najbardziej. Przepiękny ślub, który wzruszył i późniejsze nieszczęścia spowodowane przez tego świra Lucasa ( jak ja go nie znoszę. Nie było mi go żal, kiedy Rafael wykonał na nim wyrok) sprawiły, że ryczałam jak bóbr. Kiedy Nath i Rafael stracili córeczkę... aż teraz serce się kraje. Bardzo te fragmenty łapały za serce. Na szczęście urodził im się synek, później po latach kolejne dzieci. I bardzo zainteresowałaś mnie Laffayetem i Calebem. O nich byłaby fantastyczna historia. Do tego przecież Caleb pomagał Lucasowi, a tu okazał się partnerem syna, kogoś kogo Lucas skrzywdził. Może kiedyś pokusisz się, by napisać o nich historię. Coś czuję, że byłaby naprawdę interesująca. :DDDD

    Były małe zgrzyty, które zawsze mnie denerwują u innych autorek. Pisanie zdrobnieniami "paluszek" "główka" "brzuszek" u ciebie właśnie był ten brzuszek i sama w głowie poprawiałam sobie na brzuch. Tak się mówi do dzieci, a nie ważne czy Nath miał lub będzie miał 18 lat, czy 30 czy mniej, czy więcej nie jest dzieckiem. Takie zdrobnienia przywodzą na myśl, że dorosły facet mówi do dziecka z którym sypia. Wyeliminuj to i będzie jeszcze lepiej.

    Podsumowując podobało mi się i chętnie przeczytałabym historię i Laffayet i Calebie. :D
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu kolejnego opowiadania. ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. No i opowiadanko dobiegło do końca. Z jednej strony smutno, że już koniec a z drugiej strony zakończyłaś je w dobrym momencie. Poznaliśmy ich życie pełne wrażeń i zdarzeń, tych szczęśliwych i tych bardzo smutnych. Natchnienia w następnych opowiadaniach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam ponownie. Skąd pomysł na imię dla syna Nataniela i Rafaela - Laffayet?. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż moja beta :* uznała, że skrzywdzę chłopaka nazywając go Carmel ( miałam jeszcze kilka innych propozycji no ale...) więc zaproponowała mi imię Laffayet a mi się ono spodobało <3

      Usuń
  10. Przeczytałam chyba połowę rozdziałów, które zaniedbałam. I powiem szczerze. Cholera jasna, podoba mi się aż za bardzo. Jakoś się zapatrzyłam i umknął mi czwartek z epilogiem, ale nadgoniłam. Chciało mi się płakać jak umarła córeczka chłopaków. I miałam ochotę zrobić to samo co Rafael wilkowi. Mimo posiadania bety - wyłapałam kila ortografów, ale każdemu zdarza się, że coś umknie. Więc nawet ich nie przytaczam. Oprócz tego zastanawia mnie powrót Caleba i syn Rafa i Nataniela. Partnerzy... Chcę wiedzieć więcej. Może napiszesz o nich kolejne opowiadanie? Na początku nie miałam przekonania do twojego opowiadania. Mam nadzieję, że nie weźmiesz tego do siebie. Być może chodziło o błędy, literówki i czcionkę,której nienawidzę (bardzo przeszkadzała mi w odbiorze, bo skupiałam się na tym, że się wkurzam). Ale potem... coś mnie porwało, urzekło. Dlatego wolałam poczekać na całe opowiadanie. Teraz zabieram się za dwa dodatkowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    wspaniałe zakończenie tego opowiadania, cieszy mnie, że wszystko się tam dobrze ułożyło... Nathaniel spodziewa się kolejnego dziecka, zastanawia mnie tylko czy Layfaield wie, że miałby siostrę bliźniaczkę....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejeczka,
    och jakie wspaniałe zakończenie tego opowiadania, wszystko się dobrze tutaj ułożyło... och Nathaniel spodziewa się kolejnego dziecka, zastanawia mnie tylko czy Layfaield wie, że miałby siostrę bliźniaczkę....
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejeczka,
    wspaniale, jakie wspaniałe zakończenie tego opowiadania, namy wspaniałey happy end...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń