Bardzo dziękuje za komentarze. Zapraszam również na mojego nowego bloga, którego prowadzę wspólnie z Mito Jeszcze dzisiaj pojawi się pierwszy rozdział tak więc do "usłyszenia"
Rafael
Siedziałem w
gabinecie razem z Adrianem, Nickiem i Krisem, planując nową ochronę sfory.
-Trzeba zwiększyć patrole. Nathaniel przyznał mi się, że
widział Lucasa. Ten drań ukrywa się, gdzieś na terenie lasu.- wszyscy spojrzeli
na mnie zaskoczeni.- Musimy pozbyć się go stąd jak najszybciej. Jego pobyt
tutaj może niepotrzebnie zaszkodzić Nathanielowi. Nie chcę, by powtórzyła się
sytuacja z dzisiaj.- powiedziałem stanowczo.
-W takim razie jutro wszystkie wilki muszą być czujne. Przyprowadzę
ze sobą kilku zmiennych. Na przyjęciu będzie mnóstwo dzieciaków i dwóch
ciężarnych. Ostrożności nigdy za wiele.- powiedział Adrian. Zdziwiłem się,
słysząc jego słowa. ,,Skąd on może wiedzieć o ciąży Natha?"- Mick
był przy twoim partnerze, gdy ten robił test.- odpowiedział na moje nieme
pytanie.- Gratuluję, przyjacielu.
-Dziękuję.- przez następną godzinę omawialiśmy dokładną
strategię i położenie wart. Po skończonej rozmowie poszedłem do sypialni. Mój
aniołek leżał przytulony do mojej poduszki, przyciskając dłonie do swojego
brzuszka. Uśmiechnąłem się z czułością. Poszedłem wziąć prysznic i po chwili wróciłem
do łóżka. Nachyliłem się, by po raz kolejny dzisiaj pocałować jego brzuch.
Jeszcze jeden całus w jego czoło i zasnąłem spokojnie, przyciskając do siebie
swojego kochanka.
***
Nathaniel
Obudziłem się
rano w świetnym humorze. Szturchnąłem Rafaela delikatnie w ramie.
-Hej, obudź się. Musisz pomóc mi w... - nie zdążyłem
powiedzieć nic więcej. Pobiegłem do ubikacji, by znów ,,bić pokłony" przed
toaletą. Poczułem, jak ciepłe dłonie głaskają moje plecy. Rafael pomógł mi
wstać z klęczek i podprowadził do umywalki.- Dziękuję.- powiedziałem słabo.
-Długo już się tak męczysz? Wcześniej nic nie zauważyłem.-
powiedział zmartwiony.
-Od tygodnia... mniej więcej.- przyznałem szczerze. Widziałem
jego zdziwienie.- Wiesz, starałem się zachowywać cicho, byś nic nie zauważył.- powiedziałem
i spojrzałem na niego przepraszająco.
-Mój kochany głuptas.- wziął mnie na ręce i cmoknął w
policzek zanosząc z powrotem do sypialni.- Trzeba się przebrać i zjeść
śniadanie. O trzynastej zaczną pojawiać się goście.- szczęśliwy uśmiechnąłem
się i pobiegłem do szafy. Piętnaście minut później byłem już na dole.
-Co na śniadanie?- zapytałem mamę, gdy tylko ją ujrzałem.
-A na co masz ochotę, skarbie?- zapytała i pocałowała
mnie w policzek. Zamyśliłem się na chwilę. Przyszło mi na myśl, by zjeść
naleśniki z syropem klonowym, hmm... i kakao, i ...ogórki kiszone. Oblizałem
się mimowolnie. Po chwili zamurowało mnie jednak. Powiedziałem niepewnie. Mama
uśmiechnęła się tylko i zaczęła szykować dla mnie posiłek.
-Jak już zjesz, zabieram cię do twojej sypialni. Musisz
się ubrać porządnie i uczesać. Powinieneś wyglądać jak najlepiej na swoim
przyjęciu urodzinowym.- Olivia uśmiechnęła się do mnie promiennie i wróciła do
rozmowy z Nickiem. Mama postawiła przede mną talerz.
-Mmm, ale pachnie.- z zapałem wziołem się za jedzenie.
Nagle poczułem delikatny pocałunek na czubku głowy. Za mną stał Rafael i
przyglądał mi się lekko zdziwiony.
-Przepraszam, aniołku, że cię zapytam, ale... co ty
właściwie masz na talerzu?- zerknąłem na niego lekko skrępowany.
-Ja... znaczy... - z pomocą przyszłą mi Sara.
-Co go stresujesz? Więcej zrozumienia dla ciężarnego,
paskudo.- powiedziała, uderzając go lekko po głowie i uśmiechnęła się do mnie.
-Ja go wcale nie stresuję. Jak dla mnie może jeść, co
tylko mu się zamarzy w końcu je teraz za troje.- powiedział i przeczesał moje
włosy. Usiadł na krześle obok mnie i sam zabrał się za śniadanie. Gdy tylko skończyłem
jeść odezwałem się do Olivii:
-To co, idziemy?
-Pewnie. Trzeba zrobić cię na bóstwo.
***
Poszliśmy do
mojej sypialni. Tam dziewczyna wzięła się od razu za przekopywanie mojej szafy.
Po dłuższej chwili z triumfalnym okrzykiem wyszła ze sterty ubrań z wysoko
podniesioną głową.
-Znalazłam. Jest idealna.- rzuciła w moją stronę jasno
zieloną koszulę z rękawkami 3/4- Teraz jeszcze spodnie.
Godzinę później byłem nareszcie ubrany. Olivia posadziła
mnie przed lustrem, chcąc jakoś ułożyć moje włosy. Ktoś zapukał do drzwi i je
uchylił. W progu stał Mick.
-Mogę?- uśmiechnąłem się do niego radośnie.
-Oczywiście.- odpowiedziałem pogodnie.
-Słyszałem, że wczoraj nie czułeś się najlepiej.-
powiedział, patrząc na mnie zmartwiony.
-Spokojnie, jest już dobrze.- powiedziałem i spojrzałem
nieprzychylnie na to, co dziewczyna robiła na mojej głowie. Mick, widząc to
poczochrał mnie lekko po włosach.
-Tak mu najlepiej. Chodźcie lepiej na dół. Goście już
czekają.
***
W ogrodzie otoczyła
mnie masa gości. Wszyscy składali mi życzenia urodzinowe. Każdy chciał mnie uściskać
lub porozmawiać przez chwilę. Po godzinie byłem nareszcie wolny. Usiadłem obok
Micka i westchnąłem ciężko.
-Wreszcie dali ci spokój?- spojrzałem na niego krzywo.
-Już myślałem, że zwariuję.- poczułem, jak cieple ramie
obejmuje mnie w tali. Rafael usiadł obok mnie i przysunął bliżej siebie.- Nie mogłeś
mnie uratować od ich macek?- spojrzałem na niego oburzony.
-Och, skarbie, wszyscy chcieli cię tylko uściskać, to przecież
nic złego.- mężczyzna pocałował mnie w policzek.- Spójrz lepiej, co twoja mama
niesie.
Odwróciłem głowę.
Mama szła w moja stronę z ogromnym tortem w rękach. Podniosłem się z miejsca,
gdy stanęła przede mną.
-No, skarbie, a teraz pomyśl życzenie.- powiedział do
mnie wesoło. ,,Hmm, czy mogę czegoś chcieć? Mam ukochanego partnera, niedługo
będą z nami bliźniaki czy jest coś jeszcze, …gdybym mógł przejść rytuał połączenia”.
Z tą myślą zdmuchnąłem świeczki. Tort został postawiony na stoliku, a ja zacząłem
go kroić. Gdy każdy dostał swój kawałek usiadłem z powrotem obok mojego
przyjaciela. Spróbowałem ciasta. Było pyszne, krem miał lekki, przyjemny,
owocowy smak. Mruknąłem zadowolony i przestałem zwracać uwagę na świat wokoło.
Nagle poczułem szturchniecie w bok. Podniosłem wzrok
zaskoczony.
-Rany, jak twoja mama zrobiła ten tort. Jest przepyszny.-
powiedział, patrząc na mnie zachwyconym wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niego
przebiegle.
-Wiesz, jak chcesz, to mogę spróbować wyciągnąć od niej przepis,
ale nie za darmo.- chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie.- Pojedziesz ze mną na
zakupy. Poszukamy jakiś ładnych rzeczy dla maluchów, co ty na to? Między nimi
będzie zaledwie kilka miesięcy różnicy, więc na pewno będą się razem bawić.- powiedziałem
z uśmiechem
-Oczywiście, że z tobą pójdę.- odpowiedział.- Nath, a
gdzie tak w ogóle jest twój Rafael?- rozejrzałem się zaskoczony i spojrzałem na
chłopaka. Ten uśmiechnął się tylko do mnie szeroko i kiwnął głową w stronę wejścia
do ogrodu. Spojrzałem tam. Muzyka i wszelkie rozmowy ucichły, a ja patrzyłem
oczarowany. W moją stronę szedł mój ukochany z ogromnym bukietem czerwonych róż.
Podniosłem się z miejsca i ruszyłem w jego stronę. Spotkaliśmy się w połowie
drogi.
Zapach kwiatów odurzał przyjemnie, a łagodny wyraz jego
twarzy poruszał moje serce. Rafael przyklęknął przede mną i wtedy dostrzegłem,
że między tymi kwiatami była wsadzona jedna, samotna biała róża, a w niej… pierścionek.
Spojrzałem na ukochanego zszokowany.
-Aniołku, wiesz, że Cię kocham i nikomu nie oddam.
Dlatego chcę, byś związał się ze mną na zawsze. Obiecuje ci, że już zawsze będę
Cię kochać, będę dobry, dam wspaniały rodzinny dom tobie i naszym maluchom. To
co, zgadzasz się?- emocje chwyciły mnie za gardło. Ręce zaczęły mi się trząść,
a z oczu popłynęły łzy. Czułem niepohamowaną radość.
-Tak… oczywiście, że tak.- nie mogłem nad sobą zapanować.
Rafael wyjął pierścionek, ujął moją dłoń i założył mi go na serdeczny palec, po
czym pocałował mnie czule w dłoń. Uśmiechnąłem się do niego i wziąłem róże. Odłożyłem
je od razu i rzuciłem się na mojego partnera. Pocałowałem go mocno, przejeżdżając
językiem po jego dolnej wardze.
-Kocham Cię, Rafael. Tak bardzo, że nie mogę bez ciebie żyć.
Bądź już zawsze przy mnie.- powiedziałem zduszonym głosem.
-Oczywiście, że będę. Na zawsze, aniołku.
***
Rafael
Wniosłem Nathaniela
do sypialni. Położyłem go ostrożnie na łóżku i pocałowałem.
-Rany, jestem taki zmęczony.- mój aniołek westchnął ciężko
i przytulił się do mojej piersi.
-Ojej.- westchnąłem teatralnie.- Sądziłem, że spędzimy
ten wieczór w jakiś wyjątkowy sposób. No, ale cóż- spojrzałem na niego
sugestywnie. Chłopak spłonął rumieńcem. Przysunął się do mnie nieśmiało i
pocałował delikatnie w usta. Naparłem na niego nieco
mocniej.
-Rafael… ale ja sam… znaczy się… sam nie wiem, czy my …- uśmiechnąłem
się do niego rozbawiony.
-Możemy. Możesz być pewny.- ponownie połączyłem nasze
usta i zacząłem zdejmować z niego ubrania. Lizałem i kąsałem każdy skrawek jego
skóry. Nathaniel zaczął się wić i jęczeć.
-Proszę, zdejmij… moje…- ochrypły jęk wydostał się z jego
piersi, przeszkadzając mu dokończyć zdanie.
-Co mam zdjąć, aniołku?- rozebrałem się do naga z
przebiegłym uśmiechem na twarzy i pochyliłem nad nim, przygniatając go lekko.-
No, malutki, powiedź, czego pragniesz.- polizałem jego twarde sutki. Chłopak
krzyknął głośno.
-Zdejmij… spo-spodnie- wydyszał ciężko. Pocałowałem go w
usta i zdarłem z niego zbędną garderobę. Wyglądał ślicznie z czerwonymi
policzkami i świecącymi oczami.
-Kocham Cię, aniołku.- powiedziałem, przysunąłem się do
jego gładkiej skóry. Nath zamruczał gardłowo.- A teraz rozluźnij nóżki.-
chłopak wykonał polecenie i zaczerwienił się jeszcze bardziej. Nachyliłem się i
pocałowałem lekko jego rozchyloną dziurkę, by skierować
się po chwili w stronę jego jąder i męskości. Z jego czubka sączyły się białe,
perliste, słone kropelki. Zlizałem je zachłannie.
-Rafael, proszę… zrób to…- mój anioł dyszał ciężko. Jego
wzrok był pełen głodu i pragnienia. Nie chcąc go dłużej męczyć, wsadziłem
pierwszy palec w jego dziurkę. Poruszyłem nim chwilę i zaraz dołożyłem kolejne
dwa, trafiając idealnie w prostatę.
-Och, ja zaraz…!- słysząc to ścisnąłem mocno główkę jego
penisa, nie pozwalając mu dojść.- Ach…nie bądź… ach, taki. Proszę…
Uśmiechnąłem się
do niego, wyjmując palce i zastępując je od razu swoim członkiem. Zacząłem się
poruszać. Początkowo był to powolny zmysłowy taniec, który zmienił się jednak
szybko w zwierzęce, pełne głodu pchnięcia. Nie trzeba było długo czekać, by Nathaniel
doszedł z głośnym okrzykiem.
Leżeliśmy
przytuleni do siebie, próbując wyrównać oddech.
-Wiesz, - spojrzałem na Nathaniela.-…nie spodziewałem
się, że moje życzenie tak szybko będzie mogło się spełnić.- powiedział, uśmiechając
się błogo
-A, co sobie zażyczyłeś?- zapytałem zdumiony.
-Chciałem przejść z tobą rytuał połączenia.- uśmiechnąłem
się do niego czule i pocałowałem namiętnie.
-W takim razie powinieneś się tego spodziewać. Kocham cię
i chcę być z tobą na zawsze.
Chłopak westchnął
tylko i zaczął szukać wygodnej pozycji do zaśnięcia. Po chwili jednak usiadł i skrzywił
się nieznacznie. Spojrzałem na niego przestraszony.
-Coś nie tak?- zapytałem. Nathaniel pokręcił głową.
-Nie, tylko ssie mnie w żołądku.- zaczerwienił się gwałtownie.-
Głodny trochę jestem.- pokiwałem głową i nie pozwalając mu coś jeszcze dodać poszedłem
do kuchni.
Dwadzieścia minut później mój aniołek najedzony i
zadowolony położył się obok mnie. Wtulił się w moja pierś i zasnął praktycznie
od razu.
Ja jeszcze
przez jakiś czas leżałem, bawiąc się jogo palcami. Na nowo przeżywałem chwilę,
kiedy zgodził się za mnie wyjść. W bladym blasku księżyca zachwycałem się, jak
pierścionek, symbolizujący moją miłość do Nathaniela idealnie harmonizuje się
ze smukłymi dłońmi mojego wybranka. Średniej wielkości kamień na środku
serdecznego palca Natha odbijał światło, wpadające przez okno i mienił się
przepięknymi kolorami tęczy. „Muszę mu to kiedyś pokazać”, postanowiłem.
Myśl, że będę miał jeszcze wiele do tego okazji, napawała mnie błogim
upojeniem.
„Na zawsze razem”, z tą myślą zamknąłem oczy i w
tym momencie dane mi było znaleźć się w bajecznej krainie Morfeusza.
Nie no jak zawsze świetne nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńDużo weny. 호
Cudowne~! :*
OdpowiedzUsuńZaręczyny były piękne:) No i trochę odpoczęli od zagrożenia. Podoba mi się też że są połączeni. Wszystko układa się tak wspaniale że aż się boję że coś może pójść bardzo nie tak.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejną notkę:)
Witam. Rozdział fajny. Szkoda, że nie było w nim nic o Lukasie, bo już nie mogę się doczekać co kombinuje. Napewni nic dobrego. Czekam na kolejny rozdział. Ciekawa jestem jak dalej potoczą się ich losy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń,, ,,Z kąt on może wiedzieć o ciąży Natha?" - " och nie moge na to patrzec! Pisze sie ,,skad" nie ,,z kat". Tp jest straszny blad!
OdpowiedzUsuń,,Godzinę później byłem na reszcie ubrany." ,,nareszcie".
To pytanie Rafaela ,,tp co zgadzasz sie" po prostu powalilo mnie na kolana. Tego nie powinno byc. Lub powinno byc co innego, bo to brzmi tak jakby nie wiem.. No dziwnie :D
Fajnie, fajnie, ze sie zareczyli. To bylo slodkie. Ale i tak uwielbiam Micka :D <3
Pozdrawiam
Damiann
"-Mmm, ale pachnie.- z zapałem wiozłem się za jedzenie. Nagle poczułem delikatny pocałunek na czubku głowy. "
OdpowiedzUsuńwiozłem czy wziąłem? xD
Dobry rozdział. ;)
Jeju, słodziaki, w końcu się zaręczyli <3 Chociaż wciąż martwi mnie ten Lucas, on może to wszystko zniszczyć, mam nadzieję, że skończy się dobrze... Ja też przyznaję, że uwielbiam Adriana i Micka <3
OdpowiedzUsuńRozdział przepiękny :)
OdpowiedzUsuńByło cicho i spokojnie, ale obawiam się, że to cisza przed burzą ;
Czekam z niecierpliwością na to co ten parszywiec Lukas wymyśli i mam nadzieje, że nikt przy tym nie ucierpi.
Weny i jeszcze raz weny :)
Pozdrawiam
lucynaleg
Jaki piękny rozdział, taki romantyczny. Wspaniale opisałaś zaręczyny, potrafiłam sobie wszystko wyobrazić, po prostu wymarzone zaręczyny. Już Nathaniel ma zachcianki? Trochę szubko skoro to początki ciąży.
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ja wiem, że jestem okropna komentując co parę rozdziałów, ale juz się pogubiłam z częstotliwością dodawania przez ciebie notek. Fajnie, ze nasza parka będzie miała dzieci, chociaż powiem szczerze, że mnie zaskoczyłaś :D Zazwyczaj słyszy się jedno, trzy, ale rzadko w opowiadaniach pojawia się dwójeczka :D Tym bardziej mi się podoba. Smutna historia z pierścionkiem mnie urzekła, tym bardziej że męzczyna zdecydowal się go sprzedać Ragaelowi. Sama chciałabym zobaczyć taki pierścionek u siebie na palcu :D Poza tym ma chłopak gest... Sto róż plus jedna. cudownie... Do napisania :D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że szybko znajda kryjówkę Lucasa, a co do tego przyjęcia urodzinowego to było wspaniałe....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam nadzieję, że uda im się szybko znaleźć kryjówkę Lucasa, a co do tego przyjęcia urodzinowego to było naprawdę wspaniałe....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, oby szybko udało im się znaleźć kryjówkę Lucasa, a przyjęcie urodzinowe to było naprawdę wspaniałe....
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza