środa, 30 lipca 2014

Rozdział XV

Bardzo dziękuję za wszytskie komentarze. Nowy rozdział o przygodach Enela i Maxa pojawi się w niedzielę


Nathaniel

Szedłem ścieżką przez las. Nogi miałem, jak z waty. Obok mnie szedł Mick. Uśmiechał się pogodnie, próbując dodać mi otuchy. Będąc już w połowie drogi, chłopak zatrzymał mnie i odezwał się.
-Dobra, teraz musisz już iść sam. Ja pójdę krótszą drogą.- powiedział i uścisnął lekko moją drżąca dłoń.- Zobaczymy się na miejscu.- pokiwałem niepewnie głową.
Po dwudziestu minutach dotarłem do wejścia na polanę. Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem zza drzew. Widok, jaki zobaczyłem zaparł mi dech w piersiach. Wszyscy goście stali w okręgu, którego centralną częścią był ołtarz. Przed nim stał… mój Rafael. Stał on na przeciw Kristiana. Uśmiechał się do mnie łagodnie, z miłością. Podszedłem do nich i ustawiłem się przodem do mojego ukochanego. Stojąc tak teraz, na przeciw niego, czułem ogromne szczęście i spokój.
-Hej.- szepnąłem, uśmiechając się do niego.
-Witaj, mój aniołku.- mężczyzna, nie zwracając uwagi na nic nachyli się nade mną i pocałował w usta. Po polanie rozszedł się chichot gości. Poczułem, jak się czerwienię.
-Witam tu wszystkich zgromadzonych.- rozpoczął Kris. Stał wyprostowany, pewny siebie. Mówił donośnym głosem.- Za chwilę nastąpi połączenie tych dwóch wilków, przeznaczonych sobie. Nathanielu, podaj mi swoją dłoń.- posłusznie uczyniłem to, o co poprosił. Moja ręka została umieszczona w cieplej dłoni mojego ukochanego.- Rafaelu, będziesz powtarzał po mnie słowa starożytnej przysięgi: uruz.
-Uruz.- Rafael patrzył mi w oczy. Jego wzrok pełen był miłości.
-Durisaz.
-Durisaz.- mimowolnie się zarumieniłem. „Siły seksualnej” to nie można było powiedzieć, by nam brakowało.
-Kouran.
-Kouran.
-Nudiz.
-Nudiz.
-Sowelo.
-Sowelo.
-Berkanan.
-Berkanan.
-Laukaz.
-Laukaz.
-Mannaz.
-Mannaz.
-Algiz.
-Algiz.
-Odala.
-Odala.
-Wunja.
-Wunja.
-Gelbo.
-Gelbo.
-To wszystko, obiecuję ci, właśnie z siebie dawać. To i jeszcze więcej.
-To wszystko, obiecuję ci, właśnie z siebie dawać.- słysząc to wszystko, nie mogłem pohamować łez wzruszenia. Uśmiechnąłem się do niego przez łzy, starając się przekazać całym sobą swoją miłość.- To i jeszcze więcej.- Czułem, jak magia naszego połączenia zaczyna przepływać miedzy naszymi dłońmi.
-Teraz twoja kolej, Nathanielu.- Powiedziała mama z uśmiechem.- Będziesz za mną powtarzał słowa starożytnej przysięgi: …
Powtarzałem przysięgę za mamą. Z każdym moim słowem, na naszych nadgarstkach pojawiał się coraz bardziej wyraźny znak, który dla ludzi będzie wyglądał, jak tatuaż. Obydwa były takie same, a w naszym świecie, świecie zmiennych, symbolizowało związanie; to tak, jak obrączki na palcach ludzi. Moc naszej miłości buzowała miedzy naszymi połączonymi palcami, by w końcu zatrzymać się na znamionach i zniknąć. Złote tatuaże mieniły się lekko w świetle księżyca.
-Od teraz jesteście już jednością. Na wieki nierozerwalnie.- Rafael uśmiechnął się do mnie promiennie i przyciągnął do pocałunku. Szczęśliwy zarzuciłem mu ramiona na szyję, przyciskając się bliżej jego ciała, a on mocniej ścisnął mnie w pasie. W tym momencie byłem pewnien, co znaczy określenie „pełnia szczęścia”; to właśnie czułem.
Oklaski rozniosły się po polanie. Przyjaciele, rodzina i znajomi gratulowali nam i składali życzenia. Gdy wszyscy nas już wyściskali, ruszyliśmy w stronę domu na przyjęcie.
Rafael prowadził mnie ścieżką, obejmując ramieniem w tali i przyciągając blisko siebie.
-Wiesz…- zagadnąłem, odwracając się lekko w jego stronę. Mężczyzna skierował swój wzrok na mnie uśmiechając się ciepło.- Jakby ktoś rok temu powiedział mi, że przejdę rytuał połączenia z alfą watahy południowej i będę nosił w sobie bliźnięta, to bym go chyba wyśmiał.- powiedziałem.
-Hmm, wydaje mi się, że ja też bym tak zareagował.- powiedział z radosnym błyskiem w oku.- Ale cieszę się, że tak się stało. Bardzo cię kocham i jestem szczęśliwy, że cię mam. Niedługo dołączą do nas nasze maluchy i będziemy najszczęśliwszą rodziną na świecie.- mówiąc to, pocałował mnie w usta.
  Gdy dotarliśmy na miejsce, rozpoczęło się przyjęcie.

***

 Rafael

Wszyscy rozsiedli się wokoło stołu. Nathaniel siedział obok mnie i z błogim uśmiechem objadał się tortem. Uśmiechnąłem się z czułością.
Gdy nadszedł nareszcie czas na pierwszy taniec, poprowadziłem chłopaka na środek ogrodu. Objąłem go delikatnie w tali, przyciągając do siebie. Zaczęliśmy się poruszać powoli w rytm muzyki. Nath położył głowę na mojej piersi i odetchnął głęboko z błogim uśmiechem na ustach.
-Kocham cię, aniele.- powiedziałem, całując go w czubek głowy. Czułem się naprawdę szczęśliwy z myślą, że jesteśmy już połączeni.
-A ja ciebie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam.- dopowiedział lekko drżącym głosem. Słysząc to, przytuliłem go mocniej do siebie. Gdy piosenka dobiegła końca, chłopak odsunął się trochę ode mnie i powiedział: - Możemy na razie zakończyć na tym jednym tańcu? Trochę mi nie dobrze.- spojrzałem na niego zmartwiony.
-W porządku. Może chcesz podejść do Josha?- zapytałem. Martwiłem się, czy coś mu może nie zaszkodziło. W mojej głowie wciąż tkwiły słowa lekarza o zagrożonej ciąży.
-Nie, spokojnie. Po prostu muszę odpocząć. Chodź, usiądziemy.- poprowadziłem go do stołu, usiadłem na krześle i posadziłem go sobie na kolanach.
-Może podać ci wody?- chłopak pokręcił głową.
-Coś nie tak?- obok nas siedział Mick razem z Adrianem.
-Nie, wszystko jest dobrze. Po prostu zrobiło mi się niedobrze, a ten już panikuje.- Mick uśmiechnął się do mnie ze zrozumieniem. Jednak nie skomentował tego. Rozłożyłem się wygodniej na krześle, starając odprężyć z kochankiem w ramionach. Patrzyłem cały czas na mojego aniołka. Za każdym razem, gdy na niego spojrzałem, docierało do mnie, jakie mnie szczęście spotkało.
  Ludzie w około nas bawili się pełni energii, nie zważając na późna porę. Wydawać by się mogło, że dziś noc nie zapadła. Gdy poczułem głowę Nathaniela na swoim ramieniu skierowałem na niego wzrok i uśmiechnąłem się mimowolnie. Mój ukochany zasnął, odczuwając zmęczenie minionego dnia. Wziąłem go na ręce i skierowałem się w stronę domu. Odprowadziły mnie ciche pożegnania gości i cieple uśmiechy.  
  Gdy dotarliśmy do sypialni, położyłem mojego aniołka na łóżku, zdejmując mu buty i przykryłem kołdrą. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic, z zamiarem także za chwilę ułożenia się do snu.

***

Nathaniel

  Otworzyłem oczy. Rozejrzałem się zdezorientowany i aż otworzyłem szerzej oczy. Cała sypiania była skąpana w czerwonych i białych płatkach róż. Pościel była czarna tak, jak i baldachim, otaczający łóżko. Pod moimi plecami był ułożony stos czarnych i białych poduszek. Wszędzie były rozstawione świece, nie były one jednak zapalone, co mnie trochę zdziwiło. Gdy usłyszałem szum wody domyśliłem się, że Rafael musi brać prysznic i wszystko stało się dla mnie jasne. Mój mąż, nie chcąc mnie budzić postanowił zrezygnować z dzisiejszej nocy.
   Gdy to do mnie tylko dotarło zerwałem się z miejsca. Czym prędzej zacząłem odpalać świece. Następnie poprawiłem pościel na łóżku i usiadłem na jego środku. Po chwili zastanowienia zdjąłem koszulę. Sam nie mogłem zrozumieć, skąd wzięła się we mnie taka pewność siebie i chęć na seks. Po krótkim zastanowieniu, postanowiłem zwalić to na rozszalałe hormony i ze spokojem poczekać na mojego męża.
Po dziesięciu minutach pojawił się w drzwiach łazienki. Po jego torsie spływały krople wody. Mężczyzna, gdy tylko podniósł wzrok, spojrzał na mnie zaskoczony.
-Aniołku, ty nie śpisz?- uśmiechnąłem się do niego drapieżnie.
-Miałbym przespać swoją noc poślubną?- zapytałem i wyciągnąłem rękę w jego stronę.- Mężczyzna podszedł do mnie i pocałował  namiętnie w usta.
- Nie jesteś zmęczony ani… - przerwałem mu w połowie zdania, nie chcąc, by się zamartwiał.
-Nie, ale jestem… - sięgnąłem jego ucha i szepnąłem, owiewając jego kark ciepłym oddechem.- …napalony. Proszę, potrzebuje cię.- mężczyzna położył mnie na poduszkach i uśmiechnął się do mnie.
-Skoro tak stawiasz sprawę. Na ratunek napalonemu Nathanielowi!- spaliłem buraka, kiedy powtórzył to słowo. Z przewrotnym uśmiechem przyssał się do jednego z moich sutków. Czując jego ciepły, mokry język, nie mogłem powstrzymać jęku przyjemności. Pomęczył mnie w ten sposób jeszcze przez chwilę, by następnie zjechać swoimi ustami niżej. Ostrożnie odpiął zamek w moich spodniach i zdjął je ze mnie, odrzucając gdzieś w bok. Jego oddech drażnił mojego penisa. Przyjemny prąd przechodził przez mój kręgosłup. Jęknąłem głośno, gdy Rafael polizał moje jadra, by po chwili wziąć mnie głęboko w usta. Poruszyłem gwałtownie biodrami, gdy otoczyło mnie przyjemne, ciepłe wnętrze jego ust. Zamknąłem oczy, starając się jeszcze mocniej skupić na przyjemności.
-Skarbie, otwórz oczy.- słysząc jego głos, posłusznie uniosłem powieki. Mój mąż, widząc to, wziął mojego penisa na nowo pomiędzy swoje wargi, mrucząc przy tym gardłowo. To posłało wibracje po całym trzonie mojej męskości. Czułem, jak wzbiera we mnie orgazm, którego nie byłem w stanie powstrzymać. Nagłe uczucie wypełnienia spowodowało, że szczytowałem gwałtownie czując jak jego palec się we mnie porusza.
-Ach… Ra… Rafael!- mężczyzna zlizał krople spermy z mojej męskości i uśmiechnął się do mnie, dokładając drugi palec.
-Mmmm…uwielbiam cię…- słysząc to, spłonąłem rumieńcem. Chwilę później dołożył jeszcze trzeci, trafiając w moja prostatę.
-Och… już możesz… szybko…! - nie mogłem się uspokoić. Pożądanie paliło mnie od środka. Mężczyzna musnął moje usta swoimi wargami, pomału zagłębiając się w moim wejściu.- Tak…nh…mocniej…! och…
  Poruszaliśmy się szybko, chaotycznie, próbując jak najszybciej zaspokoić swój głód. Tej nocy kochaliśmy się długo i namiętnie. Gdy wreszcie zasnąłem, czułem się przyjemnie zmęczony i zadowolony. 
     Wtulony w pierś mojego męża przespałem spokojnie następne parę godzin, nie wiedząc jaszcze, że to szczęście, które obiecano mi dzisiaj po wieki, zostanie zakłócone.

8 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko :(
    Rozdział super ale Chce więcej !
    Chociaż się cieszę, że ceremonia odbyła się bez zakłóceń:)
    Ah już nie mogę się doczekać żeby dowiedzieć się Co ten czubek Lucas wymyśli. I mam nadzieje że dzieciątka wyjdą z tego cało.
    Weny życzę
    Pozdrawiam
    lucynaleg

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie czemu? Ale i tak rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna ceremonia:) Dobrze że nie było tu Lucas'a mieli chwilę spokoju i szczęścia.
    Rozdział bardzo mi się podobał ale był bardzo krótki.
    Już czekam na kolejny.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle cudownie, nie chce,żeby ich szczęście zostało zakłócone, powinni być zawsze szczęśliwi.
    Szkoda,że taki króciutki rozdział, ale bardzo piękny:)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział był słodki, ale końcówka... Nienawidzę takich końcówek, on jeszcze nie wie, że coś się stanie, a ja wiem i ugh ;-; Idę czytać dalej ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Rafael i Nataniel siępołączyli, są teraz jednością, jak widać dla Rafaela liczy się dobro partner, bardzo przerażają mnie ostatnie słowa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, Rafael i Nataniel się połączyli ;) widać dla Rafaela liczy się dobro partnera, alw, ale bardzo przerażają mnie ostatnie słowa...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    wspaniale, Rafael i Nataniel w końcu się połączyli ;) dla Rafaela liczy się tylko jedno... dobro partnera, ale przerażają mnie ostatnie słowa...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń