Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze
Rafael
Już jutro są urodziny Nathaniela. Od rana
razem z Elizabeth dopracowywaliśmy ostatnie szczegóły przyjęcia. W kuchni pracowało
pięć wilczyc i jedna kobieta. Ja natomiast siedziałem razem z Krisem i szykowałem
wszystko w ogrodzie. Ustawiałem właśnie kolejna ławkę, gdy usłyszałem dźwięk
telefonu.
,,-Hallo?”
,,-Witaj, Rafaelu.”- w
słuchawce usłyszałem wesoły głos Micka.
,,-Cześć, Mick. Coś się stało?”- zapytałem
zaniepokojony.
,,-Nie. Chciałem tylko zapytać o ulubiony
kolor Nathaniela.”
,,-Kolor? Zielony. A chodzi o coś
konkretnego? “- zapytałem zdziwiony.
,,-O prezent. Ale jaki to dowiesz się jutro.”
– odpowiedział i się rozłączył. Przez chwilę wpatrywałem
się w słuchawkę. Rozmowa z Mickiem przypomniała mi, że nie zadzwoniłem jeszcze
do kwiaciarni, by potwierdzić zamówienie na jutro. Czym prędzej wykręciłem
numer. Po krótkiej rozmowie z kwiaciarką wszystko było ustalone. Miałem właśnie
skierować się z powrotem do domu, gdy usłyszałem pytanie.
- Sto jeden róż? Czyżbyś coś planował?-
przede mną stanęła Elizabeth. Uśmiechnąłem się do niej niepewnie i odpowiedziałem.
-Tak. Planuje się oświadczyć.- odpowiedziałem
i ruszyłem w stronę wyjścia z ogrodu.
*** Nathaniel
Stałem za barkiem, przyjmując i wydając zamówienia
na wynos. Moje myśli były jednak daleko stąd. Ciągle jeszcze nie powiedziałem
Rafaelowi o dziecku. Po dłuższych kalkulacjach doszedłem do wniosku, że powiem
mu jutro po przyjęciu. Zadowolony uśmiechnąłem się i podniosłem wzrok na
kolejnego klienta. Pobladłem raptownie. Nigdy bym tej twarzy nie zapomniał,
przede mną stał... Lucas.
-Witaj, mój wilczku. Dawno się nie
widzieliśmy. Jak ci się żyje w nowej sforze? - spojrzałem na niego zszokowany.-
Zdziwiony, że wiem? Skarbie, ja wiem wszystko, łącznie z tym, że dajesz dupy
alfie. Nie ładnie, no, ale cóż naprawimy to jeszcze. Przyszedłem ci złożyć
życzenia.- powiedział z lekkością w głosie. Jego oczy płonęły złością i pożądaniem.
Jego zapach dusił mnie i powodował, że mój żołądek podszedł mi do gardła. Przymknąłem
na chwile oczy, po czym uspokojony spojrzałem na niego twardo.
-Posłuchaj mnie, Lucas, radze ci się stąd
wynieść i to jeszcze dzisiaj. Inaczej powiem o tym mojemu partnerowi i nie
będziesz mógł już w spokoju odejść. Daję ci szansę, wiem...- jego śmiech był
wręcz ogłuszający.
-Nie rozśmieszaj mnie i lepiej ty posłuchaj,
mój wilczku. Nie mam zamiaru nigdzie iść, a jeśli powiesz o mnie komuś, to ja
się dowiem i nie będzie zabawnie. Jest tyle osób, które mogą ucierpieć przez
twoją samolubność: ten śliczny maluch, Alex, twoja przyjaciółka, Olivia, a może
ten ciężarny beta, Mick, hmm? Przemyśl dobrze zanim coś powiesz. Mam cię na oku,
miej to na uwadze.- powiedział i uśmiechnął się ironicznie.- Ojej, nie wyglądasz
najlepiej. Zbladłeś. Może lepiej wróć do domu... póki jeszcze możesz.- zaśmiał
się i wyszedł spokojnym krokiem. Dosłownie mnie zamurowało. Stałem przerażony,
nie wiedząc, co mam dalej robić. Czułem nieprzyjemne skurcze brzucha, w głowie
mi się kręciło i czułem nudności. Wiedziałem, że nie utrzymam długo się na nogach
i właśnie wtedy poczułem, jak ktoś łapie mnie w pasie.
-Dobrze się czujesz, Nath?- za mną stała
Olivia. Pokręciłem niepewnie głową.
-Nie, słabo mi. Nie obrazisz się, jeśli
bym...
-Nawet nie kończ. Oczywiście, że nie. Za piętnaście
minut powinien przyjechać Nick z bluzką dla mnie. Wrócisz z nim, dobrze?- kiwnąłem
głową i usiadłem na krzesełku, opierając głowę o ścianę. Położyłem ręce
ostrożnie na brzuchu i pogłaskałem łagodnie. ,,No, maleństwo wszystko już jest
dobrze. Nie denerwuj się. Mój mały skarb."
***
Półtorej godziny później byłem
już w domu. Wszedłem do środka. Wszędzie kręcili się zmienni zaangażowani w
przygotowania urodzinowe. Rozglądałem się niepewnie za Rafaelem. Czułem się
coraz gorzej i chciałem jak najszybciej znaleźć się obok niego. Gdy nareszcie
go dostrzegłem, podszedłem czym prędzej
i wtuliłem się mocno.
-Coś się stało, aniołku?- zapytał,
przeczesując lekko moje włosy. Nie odpowiedziałem mu, czując kolejną falę mdłości.
Przed oczami zobaczyłem czarne mroczki. Po chwili pochłonęła mnie ciemność.
Ostatnia myśl, jaka zakołysała się w mojej zamroczonej głowie był strach o moje
nienarodzone maleństwo.
***
Rafael
Stałem
właśnie w salonie i rozmawiałem z Krisem, gdy nagle poczułem, jak ciepłe
ramiona Nathaniela otaczają mnie ściśle. Zdziwiony objąłem go mocno i zapytałem
troskliwie:
-Coś się stało, aniołku?- nie usłyszałem
jednak odpowiedzi. Chłopak zaczął nagle opadać bezwładnie, jakby uszło z niego
powietrze. Zatroskany wziołem go na ręce i zwróciłem się do brata.
- Idź po jednego z medyków. Niech jak
najszybciej się tu zjawi.- mężczyzna kiwnął głową i wybiegł z domu w stronę
szpitala. Ja tym czasem zaniosłem mój skarb do naszej sypialni. Położyłem go
ostrożnie na łóżku i spojrzałem na niego, przyglądając mu się. Był blady i
lekko spocony na twarzy. Przeczesałem delikatnie jego brązowe kosmyki, modląc
się w duchu, by lekarz pojawił się jak najszybciej. Po pięciu minutach
usłyszałem pukanie do drzwi. Do środka wszedł Josh, jeden z lepszych lekarzy
naszej osady.
-Witaj, Alfo. Beta zgłośnił mi, że mam
przebadać twojego partnera.- powiedział oficjalnie.
-Tak. Nathaniel przyszedł do domu bardzo
zdenerwowany i blady. Po chwili zemdlał i jak na razie się nie obudził.-
powiedziałem, nadal zmartwiony. Mężczyzna kiwnął głową.
-W porządku, zaraz przeprowadzę kilka
badań. A teraz, proszę cię, o opuszczenie pokoju na czas badań.- bez sprzeciwów
podniosłem się z miejsca i wyszedłem na korytarz.
Przez następne pół godziny kręciłem się bezczynie pod drzwiami, czekając
na wyniki badań. Gdy tylko drzwi się otworzyły, podszedłem zdenerwowany do
Josha.
-I, co z nim?- zapytałem, nie mogąc już
dłużej wytrzymać.
-Wszystko już dobrze. Zbyt silny stres
spowodował wzrost ciśnienia i stan podgorączkowy, co w jego stanie jest niewskazane.
Jego organizm jest osłabiony i nie najlepiej znosi ciążę bliźniaczą. Musi na
siebie uważać i unikać stresów, bo... ciąża jest zagrożona.- powiedział, a ja
patrzyłem się na niego oniemiały. Ciąża... bliźnięta... zagrożona ciąża? To
mnie otrzeźwiło.
-Czy z dziećmi wszystko w porządku?-
zapytałem.
-Tak, teraz już tak. Twój partner musi
się jednak jak najlepiej odżywiać, dużo witamin. Koniec z pracą na najbliższe
sześć miesięcy. Ma jak najwięcej odpoczywać. To na razie tyle. W razie, czego
ma się do mnie od razu zgłosić.- powiedział lekarz, pokłonił mi się i zszedł na
dół. Wszedłem ostrożnie do sypialni. Nathaniel leżał wygodnie ułożony na
poduszkach, patrząc na mnie zaspanymi oczami. Po chwili jednak, jakby coś do
niego dotarło. Zerwał się z miejsca, dotykając swój brzuch. ,,Czyli
wiedział, że jest w ciąży już wcześniej." Pomyślałem zdziwiony. Podszedłem
do łóżka i położyłem z powrotem chłopaka na plecy.
-Spokojnie. Maluchom nic nie jest.-
powiedziałem, uśmiechając się do niego łagodnie.
-Maluchom...? To... to są bliźnięta.-
zapytał skołowany. Kiwnąłem głową.
-Tak, aniołku. A teraz, powiedz mi, co
się stało? Byłeś bardzo zdenerwowany, a to mogło zaszkodzić tobie i dzieciom.-
Nathaniel spuścił wzrok. W jego oczach zaszkliły się łzy. Widząc to,
przytuliłem go mocno do swojej piersi.- Skarbie, proszę cię, nie płacz. Jeśli
coś jest nie tak, to mi powiedz, a ja ci pomogę. Tylko się tak nie denerwuj.-
mój kochanek pokiwał głową i drżącymi dłońmi wytarł policzek.
-Ja... ja... widziałem Lucasa... i on
powiedział, że mnie obserwuje... i że jeśli coś powiem... to…- znowu zapłakał.
Zszokowany, przycisnąłem go bliżej siebie.- ...to ktoś ucierpi. Ja nie
powinienem mówić. Jestem egoistą i...-nie dałem mu nic więcej powiedzieć.
Pocałowałem go lekko w drżące wargi.
-Nie płacz, aniołku. Nic złego nie
zrobiłeś. Bardzo dobrze, że mi mówisz. Nie bój się, nikomu nic się nie stanie.-
powiedziałem stanowczo i położyłem się z powrotem razem z nim. Nath przysunął
się bliżej mnie i wtulił w moją pierś.
-Obiecujesz?- zapytał.
-Oczywiście, że tak. - odpowiedziałem i
pocałowałem go w wciąż jeszcze ciepłe czoło.
-Rafael? Ale ty się... cieszysz,
prawda?- zapytał niepewnie. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się łagodnie.
-Oczywiście, że tak. Zajmę się wami.
Obiecuję, że będziecie bezpieczni. A teraz, śpij już.- tego nie trzeba mu było
dwa razy powtarzać. Z błogim wyrazem twarzy zakopał się bardziej pod kołdrę i
zasnął.
*** Nathaniel
Był wieczór. Siedzieliśmy wszyscy przy stole, jedząc kolację. Wierciłem
się na krześle, skrępowany. Rafael postanowił, że jeszcze dzisiaj przekażemy
dobrą nowinę domownikom. Nie byłem do tego przekonany, ale wiedziałem, że go
nie przekonam.
-A ty, co się tak kręcisz na tym krześle,
Nath? Owsiki masz?- zapytała rozbawiona, Olivia. Słysząc to pytanie, oburzony pokazałem
jej swój język.-
A ty, co się tak szczerzysz, braciszku? Czyżbyście coś ukrywali?- spytała
podejrzliwie.
-Tak i mamy zamiar...- spanikowany, przerwałem
mu w połowie zdania.
-Olivia, jak sobie poradziłaś w
kawiarni? Nie było zbyt dużego ruchu?- zapytałem na poczekaniu, za co Rafael nagrodził mnie wzrokiem pełnym pretensji.
-W porządku. Nic ciekawego się nie działo,
a ty nie zmieniaj tematu i mów, jak na spowiedzi, o co chodzi?- zarumieniłem
się, słysząc, że mój plan został przejrzany. Spojrzałem spłoszony na mojego
partnera.
-No, to może ja coś wyjaśnię.-
powiedział, uśmiechając się szeroko.- Spodziewamy się bliźniąt. Gdy mężczyzna
tylko to powiedział wszystkich dosłownie zamurowało. Chwilę później otoczyły
mnie jednak ciepłe ramiona mamy. Gratulacji i radości nie było widać końca.
Wszyscy rozmawialiśmy wesoło do późna, aż wreszcie zacząłem usypiać na krześle.
Rafael, widząc to, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Zadowolony
wtuliłem się w puchatą pościel i spojrzałem na mojego kochanka.
-Kładziesz się?- zapytałem, widząc, że
ten się nie przebiera.
-Jeszcze nie, aniołku. Zaraz mam
spotkanie z Adrianem. Skoro gdzieś się tu kręci Lucas musimy omówić nową
strategię wart.- powiedział spokojnie.- Wszyscy będą bezpieczni, a do ciebie
ten przebrzydły wilk nigdy się nie zbliży.- szczęśliwy rzuciłem się mu na szyję
i przytuliłem mocno. Rafael odwzajemnił uścisk i położył mnie z powrotem na
poduszki. Pocałował mnie gorąco w usta i powiedział:
-Kocham Cię.- uśmiechnąłem się do niego,
słysząc takie wyznanie.
-Ja ciebie też.- powiedziałem. Mężczyzna
podciągnął lekko do góry moją koszulkę i pocałował mnie w brzuch.
-Was też, maluchy, kocham.- w moich
oczach zalśniły łzy.
-Oni ciebie też.- odpowiedziałem. Rafael
wyszedł z sypialni, a ja pogłaskałem swój brzuch. ,,Może wszystko będzie
jednak dobrze?"
Rozdział jest super.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podoba to opowiadanie.
Ciekawi mnie co wymyśli te Lucas.
Weny życze
lucynaleg
AAAAAAAAAAAAA, nic nie będzie dobrze, już to widzę ;_________; Tak nie można;_; Mam ochotę wszystkich otulić kocykiem i chronić przed tym dupkiem ;-; Rafaelu, broń swoich dzieci i Natha ;-;
OdpowiedzUsuńUgh! Dlaczego tak krotko!?
OdpowiedzUsuńNie spodobalo mi sie (znowu :D), ze Rafael powiedzial o ciazy chlopaka kiedy ten tego nie chcial. To bylo takie.. Chamskie.
Mam nadzieje, ze ten smiec Lucas nie skrzywdzi Micka. Niech sobie robi co chce z Rafem i Nathem, ale mojej ulubionej parki ma nie dotykac!
Pozdrawiam
Damiann
Znowu króciutko, ale jak zawsze pięknie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Rafael dowiedział się, że Nathaniel jest w ciąży i jeszcze bliźniaki, na bank dadzą popalić rodzicom, bo mam nadzieję, że Nathaniel urodzi zdrowe dzieci,a Lukas nie stanie na drodze głównym bohaterom, a jak tam to Rafael musi go zabić, bo zagraża jego aniołkowi.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Witam. Fajnie, że od razu bliźniacza ciąża i Rafael się cieszy i zaopiekuje Nimi. Biedny Nath tyle musi przechodzić w jego stanie zamiast się cieszyć to nerwy mu zafundowałaś. Ale nie mogę się doczekać, co wymyśli Lukas i jak bardzo jego plany pokrzyżują im życie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIiiiiiiip jak zawsze świetne. Dużo weny
OdpowiedzUsuńLejdi-chan 호
Rafael powinien być jednak silniejszy jak na alfę przystało dlaczego całe stado nie może odszukać jednego mordercy a on sobie od tak chodzi po mieście ? dzięki czekam na dalszy ciąg blanka
OdpowiedzUsuńBez obrazy, ale to jest taaaak strasznie infantylne że tego się czytać nie da. Serio słysząc wesoły głos w słuchawce ktoś może poczuć się zaniepokojony Oo ?. Przemyśl wszystko i staraj się wymyślić mniej oklepane historie. To są pewnie Twoje początki. Nie zniechęcaj się i pisz, tylko może póki co tego nie wystawiaj. Wyszedłem pewnie na gbura ale trudno. czasami trzeba.
OdpowiedzUsuńDawid
Cieszę się że Alfa już wie o ciąży. Nie opisałaś oświadczyn a tak na nie czekałam. Mam nadzieje że w następnym będzie. No i Lucas kurczę on szykuje coś okropnego a to mi się nie podoba oby wszystko szybko się rozwiązało.
OdpowiedzUsuńA mi się podoba jest miło i słodko czasem tak trzeba :)
Dużo dużo weny i chęci:)
U mnie również notka
Jak Nath będzie rodził przez pupę czy operacje?
OdpowiedzUsuńDawid ja się chcę zapytać, oczywiście nie musisz odpowiadać.
OdpowiedzUsuńJesteś gejem?
Kiedy next rozdział? ;-;
OdpowiedzUsuńNo właśnie kiedy?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoby udało im się odnaleźć Lucasa, bo już wręcz zaszantażował Nathanela, Rafael dowiedział się, że spodziewają się bliźniąt i jest bardzo szczęśliwy
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, oby udało się odnaleźć Lucasa... bo już zaszantażował nam Nathanela, och Rafael dowiedział się, że spodziewają się bliźniąt i jest bardzo ale to bardzo szczęśliwy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, oby jednak udało im się odnaleźć Lucasa... już mu udało się zaszantażować Nathanela, tak Rafael dowiedział się, że spodziewają się bliźniąt i jest bardzo szczęśliwy z tego powodu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza